Przepraszam,ale nie dam rady prowadzić dalej tego bloga...Może jeszcze pojawią się jakieś rozdziały, ale w tym momencie nie dam rady pisać...Sami widzieliście że mało dodaje teraz...też nie ma komentarzy...
Przepraszam i zapraszam na mojego bloga. http://impossiblestoryglowofangels.blogspot.com/ Mam nadzieje że tam będziecie komentować. kocham was i żegnam.Może jeszcze powrócę ;)
czwartek, 20 marca 2014
sobota, 1 marca 2014
Rozdział 7 'raz się żyje, prawda?'
Harry.
Udało mi się namówić dziewczynę i to ja płaciłem za zakupy. Szczerze, może trochę przeginam z ilością tego, ale trudno. Spakowałem wszystkie rzeczy do foliowej torebki, a dziewczyna swoje książki do swojej torby. Gdy wyszliśmy ze sklepu ponownie złączyłem nasze dłonie. Nadal nie potrafię uwierzyć, że jestem z nią. To wszystko wydaje się takie piękne.
Po kilkunastu minutach drogi weszliśmy do jej domu. Kiedy w końcu byliśmy w jej pokoju położyłem reklamówkę z jedzeniem na jej biurku.
-Dziękuje.-Powiedziała słodko i kiedy tylko poczułem jej wargi na swoich, od razu oddałem pocałunek.
-Chyba będę musiał częściej ci coś kupować.-Zaśmiałem i po raz kolejny zatopiłem się w jej ustach.
Gdy się tylko oderwaliśmy otworzyłem reklamówkę i wyciągnąłem z niej bułkę słodką.
-Najpierw coś pożywnego.-Uśmiechnąłem się i usiadłem na fotelu obok biurka podając jej kanapkę. Dziewczyna przewróciła oczami, a ja korzystałem z okazji i łapiąc ją w tali przyciągnąłem do siebie tak, że siedziała mi na kolanach. Wtuliłem się jej ciało i położyłem głowę na jej ramieniu.-Smacznego.-Pocałowałem ją w policzek.
-Dziękuje.-Powiedziała po chwili i zaczęła jeść.
Po paru minutach stwierdziliśmy, że położymy się na łóżku i pogadamy. Byłem z siebie dumny, że wpadłem na coś takiego. Czułem się wspaniale, gdy czułem jej dotyk na mojej skórze. To jest po prostu nie do opisania.
-Od dawna mieszkasz tutaj?-spytałem obejmując ją ramieniem na co ona położyła swoją głowę na moim torsie.
-Od urodzenia.-Wyszeptała.
-Dlaczego uważasz, że jesteś za gruba?
-Chyba mam jakąś obsesje na punkcje wagi.-Cały czas szeptała.-Mogę teraz ja cię o coś zapytać?-dodała.
-Oczywiście, skarbie.-Zgodziłem się.
-Czemu po prostu o mnie nie zapomniałeś?
-Bo cię kocham.-Odpowiedziałem i pocałowałem ją w czubek głowy.-Śpiąca jesteś?
-Trochę.
-To może ja już pójdę, a ty się wyśpij.-Zaproponowałem chociaż w głębi serca nie chciałem się z nią żegnać.
-Zostań, proszę.-Wyszeptała.
-Dobranoc.
-Dobranoc, Harry.
Perrie.
Ten nowy zaczyna mnie wkurzać. Wiem, że to jest dziwne, gdyż jest to jeden z moich idoli, ale po prostu mam go powoli dość. Cisza ciążąca w powietrzy jest strasznie denerwująca.
-Dobrze, wiesz już co masz robić. Spotkania są w poniedziałki o siedemnastej. -Powiedziałam i już miałam wyjść, ale zatrzymał mnie jego głos. Brzmiał tak samo seksownie co na wywiadach.
-Nie wiem jednego.-Uśmiechnął się, a ja spojrzałam się na niego pytająco.-Czy umówiłabyś się ze mną?-dodał, a mnie wmurowało. Nie dawno co siedziałam z Zayn'em w kawiarni, a teraz Louis pyta się mnie, czy się z nim spotkam.
-Kusząca propozycja, ale nie.-Nie schodziłam z normalnego tonu.
-Zgódź się, proszę.
-Dobra. Jest jeden warunek... Nikt ma się o tym nie dowiedzieć, okay?-spojrzałam się na niego znacząco. Nie wiem, czy mogłabym tak ryzykować. Jutro idę na ich koncert i raczej niezbyt miło byłoby spotkać z Zayn'em i Louis'em w jednym miejscu. W ogóle nie wiem, czy to jest dobre rozwiązanie.
-Okay.-Zgodził się. Wyszłam z pomieszczenia i długo nie musiałam czekać, aż chłopak złączy nasze dłonie. Zdziwiona spojrzałam się w jego stronę, a on tylko się uśmiechnął.
Szliśmy jakąś drogą w nieznanym mi kierunku, trzymając się za ręce. Dziwnie się czułam, ale też dobrze. Po prostu starałam się go ignorować, jak tylko mogłam. Po chwili weszliśmy w jakąś polanę, o której nigdy w życiu nie słyszałam. Było tutaj po prostu cudownie. Ciekawiło mnie dlaczego chłopak, akurat mnie tu przyprowadził.
-Mogę zadać ci pytanie?-spytałam, gdy usiedliśmy przy wodospadzie.
-Mhm, a to nie jest już pytanie?
-Chciałam mieć maniery.-Odparłam niewzruszona i przyglądałam się jak woda spływa z wielkiej góry. Nie wiedziałam, że w tym mieście jest coś takiego pięknego.
-Więc: O co takiego chciałaś mnie zapytać?-kątem oka zauważyłam, że chłopak zaczął się mi przyglądać.
-Na wywiadach i w gazetach wyglądasz na miłego chłopczyka, który boi się wychodzić po za szeregi swojej granicy. Co cię skłoniło do tego, aby przyłączyć się do ulicznej bandy?-odwróciłam wzrok, by spojrzeć w pełni jego reakcje.
-Jak to ujęłaś wyglądam na kogoś ''kto boi się wychodzić po za szeregi swojej granicy.''. Prawda jest taka, że jestem osobą, która lubi właśnie poznawać wiele różnych rzeczy, a dołączenie do ulicznej bandy daje mi bardzo dużo możliwości. Wprawdzie jak media się o tym dowiedzą, będę miał przekichane, ale w końcu raz się żyje, prawda?-uśmiechnął się uroczo.
-Jestem na prawdę pod wrażeniem panie Tomlinson.- Próbowałam wyglądać na osobę, która jest na prawdę zainteresowana tym tematem.
-Słyszałaś jakąś z naszych piosenek, czy tylko wywiady?-zaśmiał się. Najbardziej się tego obawiałam. Nikt z mojej ulicznej ekipy nie wie, że jestem ich fanką i nie wiem jakby zareagowali na tą informacje. Ale w sumie, czasami trzeba mówić prawdę.
-Jestem waszą fanką.-Patrzyłam się przed siebie, aby tylko nie spojrzeć w jego stronę.
-N-na prawdę?-zbiłam go z tropu, bo się wahał nad tym co chciał mi powiedzieć. Przynajmniej tak to zauważyłam.
-Tak.-Uśmiechnęłam się na wspomnienia z pierwszych chwil bycia ''directioner''.
-A kto jest twoim ulubieńcem?-spytał po chwili. Parę minut się zastanawiałam nad odpowiedzią.
-Chyba Zayn. Nie wiem.-W końcu dałam mu tak upragnioną odpowiedź.
-Aha.
Zayn.
Ciekawiło mnie to czemu Perrie tak szybko uciekła? Lecz za bardzo nie wnikałem w te tematy.
-To nie twoja sprawa Malik-powiedziałem do siebie i rzuciłem się na łóżko. Przez Louis'a nie mieliśmy dzisiaj prób bo miał 'ważną' sprawę. Może i to lepiej, no ale nie za bardzo miałem ochotę zawieść swoich fanów. Wziąłem swój telefon i zacząłem grać w jakąś badziewną grę. Co ja ze sobą robię? Żeby w tym wieku grać w jakieś gry.Odłożyłem telefon i włączyłem telewizor. Szukałem czegoś ciekawego. W końcu zostawiłem na 'nieodebrane połączenie'. Film bym tak nudy, że po chwili zasnąłem.
-Stary obudź się!-usłyszałem jakieś krzyki, które wybudziły mnie ze snu.
-Co jest?-powiedziałem zakrywając się kołdrą. Nie chciało mi się wstać. Byłem tak śpiący, że trudno było mi otworzyć swoje powieki.
-Kurwa! Wstawaj! Zaraz mamy koncert!-ponownie usłyszałem krzyki przez, które szybko 'obudziłem się ze snu' tak można, to tak powiedzieć
-Że co?! Czemu mnie nie budziliście?!-szybko podniosłem się na nogi.
-No nie, a co niby od godziny robię? A no tak stoję i gadam do ściany-powiedział sarkastycznie. Jest jedna rzecz, w której nienawidzę Liama. Jaka? Może taka, że jeśli chodzi o karierę to potrafi zrobić taką awanturę.
-Dobra idź, ja zaraz zejdę.-Warknąłem, a on wyszedł. Szybko wziąłem się ogarnąłem i również wyszedłem z pokoju. Poszedłem do korytarza, gdzie znajdowali się już wszyscy. Prawie wszyscy.
-Gdzie jest Harry?-zapytałem zdziwiony.
-Napisał nam, że dojdzie później. Dajmy mu trochę czasu nie chce powtórek z ostatniej próby.-Zauważył Louis.
-Dobra chodźmy.-Wyszeptałem bardziej sam do siebie.
-Gdzie jest Harry?-zapytałem zdziwiony.
-Napisał nam, że dojdzie później. Dajmy mu trochę czasu nie chce powtórek z ostatniej próby.-Zauważył Louis.
-Dobra chodźmy.-Wyszeptałem bardziej sam do siebie.
zwiastun.
Właśnie pojawił się zwiastun, który znajduje się w zakładce 'Zwiastun' mam nadzieje że wam się spodoba :)
czwartek, 20 lutego 2014
Rozdział 6 'Nie martw się, ja się za ciebie wezmę.'
-Siema mała-usłyszałam męski głos za mną. Wiedziałam, że mówi to do mnie, gdyż jestem tu jedyną dziewczyną.
-Mała to jest twoja pała-odszczekałam się Danielowi. Skąd ja to wiem? Po pierwsze znam go od dawna, a po drugie on na mnie leci. Nie raz już mi to mówił, ale ja za każdym razem dawałam mu kosza i miałam z tego wielką frajdę. Nie wiem czemu on w ogóle należy do tej gruby. Przecież on nawet nie umie normalnie trzymać broń. Jedyne co potrafi to powiedzieć parę słówek z internetu.
-Hmm. Ciekawe, chcesz się przekonać?-mrugnął i przybliżył się. Nie chciałam być gorsza i po chwili zarobił w brzuch od małej dziewczynki z domu dziecka. Oh, jak ja uwielbiam się na nim wyżywać. Lecz tą 'fajną' chwile przerwał Tony.
-Takie zabawy po spotkaniach.-Upomniał w naszą stronę.-Mamy nowego, którego z miłą chęcią Perrie przyjmie i opowie co trzeba robić, nieprawdaż?-jak tylko usłyszałam, że ja mam kogoś uczyć naszego 'regulaminu', zaczęłam się dusić. Boshe...Może mam jeszcze kogoś niańczyć?
-A co ja niby jestem? Niańka? haha, śmieszny jesteś-syknęłam sarkastycznie, a on tylko zmroził mnie wzrokiem.
-Tak, a po co niby tu jesteś?-chciałam mu przywalić i prawie mi się udało, ale powstrzymał mnie Daniel.
-Yhy.-Tylko to zdążyłam z siebie wydobyć bo po chwili koło Tony'ego stał wysoki brunet o pięknych niebieskich oczach. Ubrany był w ciasną czarną skórzaną kurtkę, spodnie podobnego koloru co kurtka, a pod nią było widać szary T-shirt. Gdzieniegdzie było widać tatuaże, nie będę kłamała był seksowny.
-To jest Louis-Wskazał na chłopaka.
Hmm, może jednak przyjmę tą propozycję z oprowadzeniem? Jakbym wiedziała, że będzie to taki sek-siak to bym nawet się nie kłóciła. Patrzyłam się na niego. Kogoś mi przypominał. Po chwili skapnęłam się, że to Louis Tomlinson. O kurwa.
Nelly.
-Mała to jest twoja pała-odszczekałam się Danielowi. Skąd ja to wiem? Po pierwsze znam go od dawna, a po drugie on na mnie leci. Nie raz już mi to mówił, ale ja za każdym razem dawałam mu kosza i miałam z tego wielką frajdę. Nie wiem czemu on w ogóle należy do tej gruby. Przecież on nawet nie umie normalnie trzymać broń. Jedyne co potrafi to powiedzieć parę słówek z internetu.
-Hmm. Ciekawe, chcesz się przekonać?-mrugnął i przybliżył się. Nie chciałam być gorsza i po chwili zarobił w brzuch od małej dziewczynki z domu dziecka. Oh, jak ja uwielbiam się na nim wyżywać. Lecz tą 'fajną' chwile przerwał Tony.
-Takie zabawy po spotkaniach.-Upomniał w naszą stronę.-Mamy nowego, którego z miłą chęcią Perrie przyjmie i opowie co trzeba robić, nieprawdaż?-jak tylko usłyszałam, że ja mam kogoś uczyć naszego 'regulaminu', zaczęłam się dusić. Boshe...Może mam jeszcze kogoś niańczyć?
-A co ja niby jestem? Niańka? haha, śmieszny jesteś-syknęłam sarkastycznie, a on tylko zmroził mnie wzrokiem.
-Tak, a po co niby tu jesteś?-chciałam mu przywalić i prawie mi się udało, ale powstrzymał mnie Daniel.
-Yhy.-Tylko to zdążyłam z siebie wydobyć bo po chwili koło Tony'ego stał wysoki brunet o pięknych niebieskich oczach. Ubrany był w ciasną czarną skórzaną kurtkę, spodnie podobnego koloru co kurtka, a pod nią było widać szary T-shirt. Gdzieniegdzie było widać tatuaże, nie będę kłamała był seksowny.
-To jest Louis-Wskazał na chłopaka.
Hmm, może jednak przyjmę tą propozycję z oprowadzeniem? Jakbym wiedziała, że będzie to taki sek-siak to bym nawet się nie kłóciła. Patrzyłam się na niego. Kogoś mi przypominał. Po chwili skapnęłam się, że to Louis Tomlinson. O kurwa.
Nelly.
Nie wiem jak mnie znalazł, ale dziękuje Bogu, że przyszedł. Nie chce mu zniszczyć kariery, ale nie mogę wytrzymać dnia bez niego, a co dopiero życia. Siedziałam nadal wtulona w niego. Byłam ciekawa dlaczego Perrie się tak ubrała i się zachowywała. To jej sprawa, później mi wyjaśni. Przecież ona zawsze ma te swoje dziwne strony, o których nie wiem. Siedziałam tak, gdy nagle zrobiłam się głodna. Kurde, ja głodna? Chyba te tabletki na przyspieszenie apetytu działają. Odkleiłam się niechętnie od Harrego.
-Chyba pójdę do sklepu. Idziesz ze mną, czy chcesz zostać?-spytałam rozciągając się.
-Oczywiście, że idę. Nie mogę cie puścić samą, jeszcze mi uciekniesz i co wtedy będzie?-odpowiedział tak zwanym pytaniem na pytanie.
-Nie ucieknę, nie mam na to sił-ziewnęłam. Nie dosyć, że jestem głodna co na prawdę mnie zdziwiło, to jeszcze śpiąca.
-No ja mam nadzieje-szepnął mi do ucha tuląc mnie. Miałam ochotę zasnąć w jego ramionach. Nie wiem dlaczego, ale ciesze się, że uległam. Skąd niby mam wiedzieć, że zniszczę mu życie? Kocham go i z tego co wiem to on też coś do mnie czuje. Czemu niby miałabym nie zaryzykować? Nawet teraz nie wierze, że jesteśmy razem. Jak chce być ze mną to powinnam się raczej cieszyć, a nie zamartwiać.
Ubrałam buty i wzięłam swoją torebkę, w której znajdował się mój telefon i portfel.Oczywiście w niej nie zabraknie moich słuchawek i tabletek, które muszę brać bo jestem za 'chuda'. Ught, czemu wychowawca nie da mi spokoju? Wyszliśmy z domu dziecka. Harry złączył nasze dłonie, a ja nie mogłam uwierzyć, że jest tak blisko. Z jego twarzy nie znikał wielki uśmiech, wyglądał trochę jakby był dumy, że chodzi ze mną. Przynajmniej ja tak uważam i to jest moje małe zdanie.
Ludzie ciągle na nas się patrzyli, ale starałam się ich ignorować. Nie miałam ochoty na przejmowaniem się innymi. Chciałam nacieszyć się tą chwilą...Nacieszyć się nim.
Już po paru minutach drogi wchodziliśmy do supermarketu. Nie przeszkadzała nam jakoś specjalnie cisza pomiędzy nami.
-To co chcesz, abym ci kupił?-nie będzie nikt za mnie kupował.
-Kochany, jak chcesz coś kupić to kup to sobie. Ja płacę sama za siebie.-Rozejrzałam się powoli po pomieszczeniu.
-Myślisz, że ja ci na to pozwolę? Ja płacę.-Powiedział uradowany.
-Mylisz się.-Uśmiechnęłam się blado. Odczepiłam się od chłopaka i poszłam w jakiś dział. Jak się później okazało był to dział przeznaczony na słodycze. Myślałam, że chłopak poszedł gdzieś, ale ciągle szedł za mną. -Nie zapłacisz za mnie.-Upomniałam. Patrzył się na mnie dziwnie, ale zaczął przeglądać jakieś paczki nieopodal mnie.
Wzięłam z górnej półki jakieś żelki i wkurzyłam się. Czemu w słodyczach nie ma czegoś mało Kalorycznego? -Kurwa.-Wyszeptałam, ale chyba chłopak to usłyszał.
-Co jest? Coś się stało?-obrócił się w moją stronę.
-Tak! Nie ma tutaj niczego mało kalorycznego. No ludzie hello ja nie chce przytyć.-Zrezygnowana odstawiłam paczkę na swoje poprzednie miejsce. Nie wiem dlaczego, ale waga jest dla mnie wyjątkowo ważna. Ważę aż 40 kilogramów! To jest za dużo. Powinnam chyba się zapisać na jakąś siłownie bo nie mogłabym wtedy z niej zrezygnować tak szybko.
-Ty?-zdziwił się.-Jesteś za chuda. Chyba, że powiedziałaś, że muszę więcej przytyć?-spytał i zaczął się śmiać.
-I z czego się śmiejesz? Dobrze powiedziała. Jestem za gruba.-Powiedziałam, a on natychmiast przestał się śmiać.
-Nie. Musisz przytyć. Chcesz mieć problemy ze zdrowiem i łykać jakieś tabletki na przywrócenie apetytu?-chciałam mu jakoś odpyskować, ale nie potrafiłam. Jego oczy były takie śliczne...
-Często o nich zapominam.-Przyznałam nie odrywając od niego wzroku.
-Musisz jeść, zrozum. Nie chce, aby cokolwiek ci się stało. Nie chce, abyś cierpiała.-Wyszeptał w moja stronę. Przytuliłam się do niego.
-Cierpię cały czas, dlatego muszę schudnąć.-Powiedziałam prawie płaczliwie.
-Nelly, jesteś za chuda. Nie martw się, ja się za ciebie wezmę.-Odszedł kawałek i wziął paczkę czipsów i jakieś chrupki. Gdy wrzucił paczki do koszyka wziął jeszcze żelki i czekoladę po czym poszedł do innego działu. Okazało się, że bym to dział z napojami.
-Robisz jakąś imprezę, czy co?-zapytałam zdziwiona jego zachowaniem.
-Mówiłem, że się za ciebie wezmę, kochanie.-Pocałował mnie w czoło.
-Haha, chyba żartujesz.-Powiedziałam przez śmiech, ale jego mina była za poważna na żarty. Od razu się uspokoiłam.-Jak chcesz mnie nabrać to ci się udało.-Dodałam trochę przestraszona.
-Ja nie żartuje.-Jego powaga prowadziła mnie do ataku serca. On chyba na serio chce, abym ja to wszystko zjadła, albo chociaż połowę.-Wolisz pepsi czy jakiś napój?-spytał po chwili ciszy.
Otworzyłam usta i miałam już coś powiedzieć, ale je zamknęłam i odwracając się tyłem do chłopaka poszłam do innego miejsca. Zatrzymałam się przy dziale z książkami i skupiona czytałam zapowiedzi. Chciałabym jak najszybciej stąd uciec, ale nie mogłam tego zrobić Harry'emu. Ught. Po co ja się w ogóle go pytałam o to, czy chce iść?
Przeglądałam wszystkie ciekawe tytuły i autorów dopóki z mojego skupienia nie wyrwał mnie Harry, który złapał mnie w talii i kładąc głowę na moim ramieniu przyglądał się co ja robię.
-Lubisz czytać?-spytał po chwili ciszy.
-Kocham.-Szepnęłam nadal skupiona nad fabułą. Z jednej strony chciałam sobie kupić jakieś romansidło z wampirami, czy pełen akcji horror. Jęknęłam.-Lepiej kupić Bezsenność, czy pocałunek o północy?
-Jak chcesz mogę ci kupić oby dwie.-Nadal nie zmieniał swojej pozycji.
-Już powiedziałam, że ja za siebie płacę.-Przypomniałam mu.
-Skarbie nie kłóć się ze mną, ja płacę i koniec kropka.-Wyszeptał całując mnie w szyję. Nie wiedzieć czemu, ale uległam i się zgodziłam.
Ubrałam buty i wzięłam swoją torebkę, w której znajdował się mój telefon i portfel.Oczywiście w niej nie zabraknie moich słuchawek i tabletek, które muszę brać bo jestem za 'chuda'. Ught, czemu wychowawca nie da mi spokoju? Wyszliśmy z domu dziecka. Harry złączył nasze dłonie, a ja nie mogłam uwierzyć, że jest tak blisko. Z jego twarzy nie znikał wielki uśmiech, wyglądał trochę jakby był dumy, że chodzi ze mną. Przynajmniej ja tak uważam i to jest moje małe zdanie.
Ludzie ciągle na nas się patrzyli, ale starałam się ich ignorować. Nie miałam ochoty na przejmowaniem się innymi. Chciałam nacieszyć się tą chwilą...Nacieszyć się nim.
Już po paru minutach drogi wchodziliśmy do supermarketu. Nie przeszkadzała nam jakoś specjalnie cisza pomiędzy nami.
-To co chcesz, abym ci kupił?-nie będzie nikt za mnie kupował.
-Kochany, jak chcesz coś kupić to kup to sobie. Ja płacę sama za siebie.-Rozejrzałam się powoli po pomieszczeniu.
-Myślisz, że ja ci na to pozwolę? Ja płacę.-Powiedział uradowany.
-Mylisz się.-Uśmiechnęłam się blado. Odczepiłam się od chłopaka i poszłam w jakiś dział. Jak się później okazało był to dział przeznaczony na słodycze. Myślałam, że chłopak poszedł gdzieś, ale ciągle szedł za mną. -Nie zapłacisz za mnie.-Upomniałam. Patrzył się na mnie dziwnie, ale zaczął przeglądać jakieś paczki nieopodal mnie.
Wzięłam z górnej półki jakieś żelki i wkurzyłam się. Czemu w słodyczach nie ma czegoś mało Kalorycznego? -Kurwa.-Wyszeptałam, ale chyba chłopak to usłyszał.
-Co jest? Coś się stało?-obrócił się w moją stronę.
-Tak! Nie ma tutaj niczego mało kalorycznego. No ludzie hello ja nie chce przytyć.-Zrezygnowana odstawiłam paczkę na swoje poprzednie miejsce. Nie wiem dlaczego, ale waga jest dla mnie wyjątkowo ważna. Ważę aż 40 kilogramów! To jest za dużo. Powinnam chyba się zapisać na jakąś siłownie bo nie mogłabym wtedy z niej zrezygnować tak szybko.
-Ty?-zdziwił się.-Jesteś za chuda. Chyba, że powiedziałaś, że muszę więcej przytyć?-spytał i zaczął się śmiać.
-I z czego się śmiejesz? Dobrze powiedziała. Jestem za gruba.-Powiedziałam, a on natychmiast przestał się śmiać.
-Nie. Musisz przytyć. Chcesz mieć problemy ze zdrowiem i łykać jakieś tabletki na przywrócenie apetytu?-chciałam mu jakoś odpyskować, ale nie potrafiłam. Jego oczy były takie śliczne...
-Często o nich zapominam.-Przyznałam nie odrywając od niego wzroku.
-Musisz jeść, zrozum. Nie chce, aby cokolwiek ci się stało. Nie chce, abyś cierpiała.-Wyszeptał w moja stronę. Przytuliłam się do niego.
-Cierpię cały czas, dlatego muszę schudnąć.-Powiedziałam prawie płaczliwie.
-Nelly, jesteś za chuda. Nie martw się, ja się za ciebie wezmę.-Odszedł kawałek i wziął paczkę czipsów i jakieś chrupki. Gdy wrzucił paczki do koszyka wziął jeszcze żelki i czekoladę po czym poszedł do innego działu. Okazało się, że bym to dział z napojami.
-Robisz jakąś imprezę, czy co?-zapytałam zdziwiona jego zachowaniem.
-Mówiłem, że się za ciebie wezmę, kochanie.-Pocałował mnie w czoło.
-Haha, chyba żartujesz.-Powiedziałam przez śmiech, ale jego mina była za poważna na żarty. Od razu się uspokoiłam.-Jak chcesz mnie nabrać to ci się udało.-Dodałam trochę przestraszona.
-Ja nie żartuje.-Jego powaga prowadziła mnie do ataku serca. On chyba na serio chce, abym ja to wszystko zjadła, albo chociaż połowę.-Wolisz pepsi czy jakiś napój?-spytał po chwili ciszy.
Otworzyłam usta i miałam już coś powiedzieć, ale je zamknęłam i odwracając się tyłem do chłopaka poszłam do innego miejsca. Zatrzymałam się przy dziale z książkami i skupiona czytałam zapowiedzi. Chciałabym jak najszybciej stąd uciec, ale nie mogłam tego zrobić Harry'emu. Ught. Po co ja się w ogóle go pytałam o to, czy chce iść?
Przeglądałam wszystkie ciekawe tytuły i autorów dopóki z mojego skupienia nie wyrwał mnie Harry, który złapał mnie w talii i kładąc głowę na moim ramieniu przyglądał się co ja robię.
-Lubisz czytać?-spytał po chwili ciszy.
-Kocham.-Szepnęłam nadal skupiona nad fabułą. Z jednej strony chciałam sobie kupić jakieś romansidło z wampirami, czy pełen akcji horror. Jęknęłam.-Lepiej kupić Bezsenność, czy pocałunek o północy?
-Jak chcesz mogę ci kupić oby dwie.-Nadal nie zmieniał swojej pozycji.
-Już powiedziałam, że ja za siebie płacę.-Przypomniałam mu.
-Skarbie nie kłóć się ze mną, ja płacę i koniec kropka.-Wyszeptał całując mnie w szyję. Nie wiedzieć czemu, ale uległam i się zgodziłam.
wtorek, 18 lutego 2014
Rozdział 5 'Przepraszam.'
Harry.
Już na prawdę myślałem, że to jest koniec i jej już nigdy nie spotkam. A jednak! Kiedy tylko Zayn do mnie zadzwonił i powiedział o niej...Boże! Byłem taki szczęśliwy, że wiem gdzie mieszka! Pobiegłem szybko do swojego samochodu i ruszyłem w stronę domu dziecka.
Może dlatego chciała żebym o niej zapomniał? Ale to, że mieszka w domu dziecka nie jest istotne. To nie jest jej wina, że rodzice ją oddali. Przecież mnie nie interesuje gdzie się wychowała. Myślałem tak dopóki nie zajechałam pod wielki budynek, w którym mieszkała dziewczyna. Miałem wrażenie, że zaraz moje serce zwariuje. Wyszedłem z samochodu i szybko pobiegłem potykając się co chwila do jej pokoju. Stałem chwilę przed jej drzwiami, zastanawiając się czy aby na pewno zapukać. 'Kurwa! Harry ty ją kochasz! Musisz o nią walczyć!'- odezwał się głos w mojej głowie. Miał rację. Delikatnie zapukałem do drzwi. Po chwili usłyszałem tym cudownym głosem ciche 'proszę'. Otworzyłem je i ujrzałem kruche ciało dziewczyny, która leżała na łóżku z lekko rozmazanym makijażem. Podszedłem bliżej starając się zapanować nad sercem, a ona przeszła do pozycji siedzącej.
-Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam?-zapytała smutno, a ja poczułem ukucie.
-Szukałem cię.
-Miałeś zapomnieć.-Powiedziała, a ja usiadłem koło niej łapiąc ją za dłoń. Patrzyłem się w jej zielone tęczówki.
-Nie potrafię.-Wyszeptałem. Nie mogłem uwierzyć, że jest tak blisko.
-Harry proszę.-Wyjąkała próbując wyrwać swoją dłoń, na co ja jej nie pozwoliłem.
-Nelly to ja proszę. Nie wiem dlaczego tak bardzo pragniesz, abym zapomniał, ale...ale ja nie potrafię. Wiem, widzimy się zaledwie trzeci raz, a czuje, że jesteś wszystkim. Nie mogę tak po prostu zapomnieć. Znaczysz dla mnie na prawdę wiele i nie interesuje mnie to, że ktoś pomyśli o mnie jak o wariacie. Nelly, j-a...j-a potrzebuje cię.-Wydukałem jąkając się. Nie byłem w stanie niczego więcej wydobyć z siebie. Zatraciłem się w jej oczach. Nie chciałem patrzeć jak płacze, więc wytarłem łzy z jej policzka, po czym ją przytuliłem. Może to się wydaje chore. ale nawet taki lekki dotyk jej skóry sprawia ze mnie największego szczęściarza. Oderwałem się lekko nadal byłem blisko niej. Patrzyłem w jej śliczne zielone tęczówki. Po chwili je zamknęła, ale ja się nie ruszyłem.
-Harry, proszę.-Wyjąkała.
-Nelly...
-Przepraszam.-Wydukała nadal nie otwierając oczu.
-Kocham cię.-W końcu udało mi się to powiedzieć.
-J-ja.-Tak seksownie przygryzła dolną wargę.-Ciebie też kocham.-Wyszeptała po chwili ciszy. Uśmiechnąłem się lekko. Byłem szczęśliwy, najszczęśliwszy.
Perrie.
Może dlatego chciała żebym o niej zapomniał? Ale to, że mieszka w domu dziecka nie jest istotne. To nie jest jej wina, że rodzice ją oddali. Przecież mnie nie interesuje gdzie się wychowała. Myślałem tak dopóki nie zajechałam pod wielki budynek, w którym mieszkała dziewczyna. Miałem wrażenie, że zaraz moje serce zwariuje. Wyszedłem z samochodu i szybko pobiegłem potykając się co chwila do jej pokoju. Stałem chwilę przed jej drzwiami, zastanawiając się czy aby na pewno zapukać. 'Kurwa! Harry ty ją kochasz! Musisz o nią walczyć!'- odezwał się głos w mojej głowie. Miał rację. Delikatnie zapukałem do drzwi. Po chwili usłyszałem tym cudownym głosem ciche 'proszę'. Otworzyłem je i ujrzałem kruche ciało dziewczyny, która leżała na łóżku z lekko rozmazanym makijażem. Podszedłem bliżej starając się zapanować nad sercem, a ona przeszła do pozycji siedzącej.
-Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam?-zapytała smutno, a ja poczułem ukucie.
-Szukałem cię.
-Miałeś zapomnieć.-Powiedziała, a ja usiadłem koło niej łapiąc ją za dłoń. Patrzyłem się w jej zielone tęczówki.
-Nie potrafię.-Wyszeptałem. Nie mogłem uwierzyć, że jest tak blisko.
-Harry proszę.-Wyjąkała próbując wyrwać swoją dłoń, na co ja jej nie pozwoliłem.
-Nelly to ja proszę. Nie wiem dlaczego tak bardzo pragniesz, abym zapomniał, ale...ale ja nie potrafię. Wiem, widzimy się zaledwie trzeci raz, a czuje, że jesteś wszystkim. Nie mogę tak po prostu zapomnieć. Znaczysz dla mnie na prawdę wiele i nie interesuje mnie to, że ktoś pomyśli o mnie jak o wariacie. Nelly, j-a...j-a potrzebuje cię.-Wydukałem jąkając się. Nie byłem w stanie niczego więcej wydobyć z siebie. Zatraciłem się w jej oczach. Nie chciałem patrzeć jak płacze, więc wytarłem łzy z jej policzka, po czym ją przytuliłem. Może to się wydaje chore. ale nawet taki lekki dotyk jej skóry sprawia ze mnie największego szczęściarza. Oderwałem się lekko nadal byłem blisko niej. Patrzyłem w jej śliczne zielone tęczówki. Po chwili je zamknęła, ale ja się nie ruszyłem.
-Harry, proszę.-Wyjąkała.
-Nelly...
-Przepraszam.-Wydukała nadal nie otwierając oczu.
-Kocham cię.-W końcu udało mi się to powiedzieć.
-J-ja.-Tak seksownie przygryzła dolną wargę.-Ciebie też kocham.-Wyszeptała po chwili ciszy. Uśmiechnąłem się lekko. Byłem szczęśliwy, najszczęśliwszy.
Perrie.
Mam cichą nadzieje, że Harry coś zrobił z Nelly. Na prawdę nie chciałam żeby cierpiała przez całe życie z tak głupiego powodu. Zasługiwała na niego, a on zasługiwał na nią.
Z tych myśli wyrwał mnie Zayn, który machał mi przed oczami swoimi wielkimi dłońmi. Spojrzałam się na niego pytająco, na co on się uśmiechnął. Co zresztą odwzajemniłam.
-Coś się stało?-usłyszałam głos mojego idola. Jak to pięknie brzmi. Mojego idola.
Nie myślałam, że go kiedyś spotkam spotkam. Nie wspomnę już o tym, że będę siedziała na przeciwko niego i miała szanse patrzeć w jego czekoladowe tęczówki. Nie miałam nadziei, że kiedyś chociaż na niego spojrzę. Według mnie Nelly ma szczęście, jakie nikt inny nigdy nie miał.
Dlaczego ja nie mogłam mieć takiego szczęścia? Moje życie jest bardzo skomplikowane i zakręcone, że nawet ja nie rozumiem co się w nim dzieje. Za dnia byłam zwykłą dziewczyną, która cieszy się z życia, a w nocy należałam do ulicznej bandy. Raz byłam dobra, a za drugim razem przekraczałam granice, których nikt normalny by nie przekroczył.
-Nie, nic-w końcu mogłam wydostać się z moich myśli.
-Na pewno?
-Tak. Zamyśliłam się tylko. Mam nadzieje, że Harry jakoś pomoże-w sumie może i nie jestem jakimś ideałem, ale jeżeli chodzi o moich przyjaciół to zawsze staram się stawać w ich obroni i być z nimi do końca. Są dla mnie najważniejsi i nie wiem co bym zrobiła bez Nelly.
Może i Zayn jest moim idolem, ale nie za bardzo miałam ochotę tutaj z nim siedzieć. Liczyło się tylko to, że Harry jest teraz przy Nelly, dzięki chłopakowi. Gdybym mogła to bym już dawno stąd wyszła i nie wracała nigdy więcej. Dla Nelly muszę się postarać.
Szczerze czemu taka jestem, to nie wiem. Może przez tego debila co zniszczył mnie od środka? Tym skurwielem jest mój ojciec. Od zawsze go nienawidziłam.
Moja mama przez niego popełniła samobójstwo kiedy ja miałam cztery latka. Nie za bardzo ją wtedy pamiętałam, ale wiem, że na pewno była piękna. Robert tylko trochę ją pamięta bo miał wtedy sześć lat.
Ojciec ciągle bił i się nad nami znęcał. Psychika miałam i tak słabą, a on jeszcze bardziej ją niszczył. Gdy mój brat miał osiem lat, a ja sześć do naszego domu przyszła opiekunka. Zadzwoniła na policje i oni nas zabrali do domu dziecka. Szerze nie żałuje tego, że został sam. W ten sposób właśnie poznałam Nelly. Nawet teraz nie może dać mi spokoju i przez tego osobnika siedziałam już w poprawczaku. Czasami miałam wrażenie, że mnie śledzi. Nie byłam w stanie powiedzieć tego Nelly, ani nikomu. Ona myśli, że mam idealne życie i niczego mi nie potrzeba. Tak na prawdę to ona ma lepsze życie bo przynajmniej nie pamięta swojego dzieciństwa, ani rodziców.
Zayn przez cały czas jakoś dziwnie na mnie patrzył. Ciągle próbuje to odwzajemnić, ale nie jestem w stanie. Nie łatwo mi było udawać uczuć.
Po chwili wpadłam na pomysł. Może wydawał się lekko egoistyczny, ale w sumie każdy człowiek jest egoistą. (dowiedzie się w następnych rozdziałach.)
Nie pewnie zbliżyłam swoją dłoń do jego i delikatnie je splotłam. Patrzyłam na nasze złączone dłonie, a później na niego. Zmarszczył czoło, ale nie wydobył z siebie żadnej uwagi. Po chwili się jednak opamiętał.
-Co ty robisz?-spytał odrywając swoją dłoń i cofając się.
-Przepraszam...Nie chciałam. Po prostu...Em..
-Dobra nie musisz się tłumaczyć, rozumiem-powiedział, po czym się zaśmiał. Poczułam jak policzki zaczynają mnie piec. Chciałam jak najszybciej wyjść z kawiarni.
-Ja na prawdę przepraszam. Muszę już iść, dziękuje za wszystko-wyszeptałam i szybko poszłam do wyjścia. Miałam płaski obcas więc gdy tylko przekroczyłam próg drzwi zaczęłam biec w stronę domu dziecka. Po jakiś trzydziestu minutach długiego biegu w końcu dotarłam to tak upragnionego miejsca. Weszłam do pokoju trzaskając drzwiami i rzuciłam się wykończona na łóżko.
Nie miałam siły na nic kompletnie, a za dwie godziny mam spotkanie z moją bandą. Nie wierze, że tak poległam przy chłopaki. Jeszcze nigdy nie byłam odrzucona od nikogo. Może jednak Harry przekona Nelly i pójdziemy na ten koncert i może tam mi się uda.
Do miejsca naszego spotkania jest bardzo daleko, a nie mogę wziąć taksówki bo nikt nie może wiedzieć gdzie to jest. Nie chętnie wstałam z wygodnego łóżka i poszłam do szały. Wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki gdzie szybko się umyłam i ubrałam się w wyznaczone rzeczy. Gdy już byłam ubrana zrobiłam swój normalny makijaż na takie okazje. Spojrzałam jeszcze raz na siebie.-Ładnie, a za razem strasznie.- Jestem gotowa. Zamknęłam swój pokój na klucz i wyszłam. Pech jednak chciał, aby, natknęła się na Nelly. Stała patrząc się na mnie z otwartą buzią.
-Nikt ma nie wiedzieć, rozumiesz? Później ci opowiem-powiedziałam, a ona tylko przytaknęła. Wyminęłam ją i jak najszybciej poszłam w wyznaczone miejsce. Udało mi się dotrzeć tam osiem minut przed czasem. Zeszłam po schodach do małego baru. Zamówiłam procenty i po chwili rzuciłam się na kanapę. Tutaj w końcu mogę być prawdziwą sobą. Czekałam jeszcze te 10 minut na resztę...
Z tych myśli wyrwał mnie Zayn, który machał mi przed oczami swoimi wielkimi dłońmi. Spojrzałam się na niego pytająco, na co on się uśmiechnął. Co zresztą odwzajemniłam.
-Coś się stało?-usłyszałam głos mojego idola. Jak to pięknie brzmi. Mojego idola.
Nie myślałam, że go kiedyś spotkam spotkam. Nie wspomnę już o tym, że będę siedziała na przeciwko niego i miała szanse patrzeć w jego czekoladowe tęczówki. Nie miałam nadziei, że kiedyś chociaż na niego spojrzę. Według mnie Nelly ma szczęście, jakie nikt inny nigdy nie miał.
Dlaczego ja nie mogłam mieć takiego szczęścia? Moje życie jest bardzo skomplikowane i zakręcone, że nawet ja nie rozumiem co się w nim dzieje. Za dnia byłam zwykłą dziewczyną, która cieszy się z życia, a w nocy należałam do ulicznej bandy. Raz byłam dobra, a za drugim razem przekraczałam granice, których nikt normalny by nie przekroczył.
-Nie, nic-w końcu mogłam wydostać się z moich myśli.
-Na pewno?
-Tak. Zamyśliłam się tylko. Mam nadzieje, że Harry jakoś pomoże-w sumie może i nie jestem jakimś ideałem, ale jeżeli chodzi o moich przyjaciół to zawsze staram się stawać w ich obroni i być z nimi do końca. Są dla mnie najważniejsi i nie wiem co bym zrobiła bez Nelly.
Może i Zayn jest moim idolem, ale nie za bardzo miałam ochotę tutaj z nim siedzieć. Liczyło się tylko to, że Harry jest teraz przy Nelly, dzięki chłopakowi. Gdybym mogła to bym już dawno stąd wyszła i nie wracała nigdy więcej. Dla Nelly muszę się postarać.
Szczerze czemu taka jestem, to nie wiem. Może przez tego debila co zniszczył mnie od środka? Tym skurwielem jest mój ojciec. Od zawsze go nienawidziłam.
Moja mama przez niego popełniła samobójstwo kiedy ja miałam cztery latka. Nie za bardzo ją wtedy pamiętałam, ale wiem, że na pewno była piękna. Robert tylko trochę ją pamięta bo miał wtedy sześć lat.
Ojciec ciągle bił i się nad nami znęcał. Psychika miałam i tak słabą, a on jeszcze bardziej ją niszczył. Gdy mój brat miał osiem lat, a ja sześć do naszego domu przyszła opiekunka. Zadzwoniła na policje i oni nas zabrali do domu dziecka. Szerze nie żałuje tego, że został sam. W ten sposób właśnie poznałam Nelly. Nawet teraz nie może dać mi spokoju i przez tego osobnika siedziałam już w poprawczaku. Czasami miałam wrażenie, że mnie śledzi. Nie byłam w stanie powiedzieć tego Nelly, ani nikomu. Ona myśli, że mam idealne życie i niczego mi nie potrzeba. Tak na prawdę to ona ma lepsze życie bo przynajmniej nie pamięta swojego dzieciństwa, ani rodziców.
Zayn przez cały czas jakoś dziwnie na mnie patrzył. Ciągle próbuje to odwzajemnić, ale nie jestem w stanie. Nie łatwo mi było udawać uczuć.
Po chwili wpadłam na pomysł. Może wydawał się lekko egoistyczny, ale w sumie każdy człowiek jest egoistą. (dowiedzie się w następnych rozdziałach.)
Nie pewnie zbliżyłam swoją dłoń do jego i delikatnie je splotłam. Patrzyłam na nasze złączone dłonie, a później na niego. Zmarszczył czoło, ale nie wydobył z siebie żadnej uwagi. Po chwili się jednak opamiętał.
-Co ty robisz?-spytał odrywając swoją dłoń i cofając się.
-Przepraszam...Nie chciałam. Po prostu...Em..
-Dobra nie musisz się tłumaczyć, rozumiem-powiedział, po czym się zaśmiał. Poczułam jak policzki zaczynają mnie piec. Chciałam jak najszybciej wyjść z kawiarni.
-Ja na prawdę przepraszam. Muszę już iść, dziękuje za wszystko-wyszeptałam i szybko poszłam do wyjścia. Miałam płaski obcas więc gdy tylko przekroczyłam próg drzwi zaczęłam biec w stronę domu dziecka. Po jakiś trzydziestu minutach długiego biegu w końcu dotarłam to tak upragnionego miejsca. Weszłam do pokoju trzaskając drzwiami i rzuciłam się wykończona na łóżko.
Nie miałam siły na nic kompletnie, a za dwie godziny mam spotkanie z moją bandą. Nie wierze, że tak poległam przy chłopaki. Jeszcze nigdy nie byłam odrzucona od nikogo. Może jednak Harry przekona Nelly i pójdziemy na ten koncert i może tam mi się uda.
Do miejsca naszego spotkania jest bardzo daleko, a nie mogę wziąć taksówki bo nikt nie może wiedzieć gdzie to jest. Nie chętnie wstałam z wygodnego łóżka i poszłam do szały. Wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki gdzie szybko się umyłam i ubrałam się w wyznaczone rzeczy. Gdy już byłam ubrana zrobiłam swój normalny makijaż na takie okazje. Spojrzałam jeszcze raz na siebie.-Ładnie, a za razem strasznie.- Jestem gotowa. Zamknęłam swój pokój na klucz i wyszłam. Pech jednak chciał, aby, natknęła się na Nelly. Stała patrząc się na mnie z otwartą buzią.
-Nikt ma nie wiedzieć, rozumiesz? Później ci opowiem-powiedziałam, a ona tylko przytaknęła. Wyminęłam ją i jak najszybciej poszłam w wyznaczone miejsce. Udało mi się dotrzeć tam osiem minut przed czasem. Zeszłam po schodach do małego baru. Zamówiłam procenty i po chwili rzuciłam się na kanapę. Tutaj w końcu mogę być prawdziwą sobą. Czekałam jeszcze te 10 minut na resztę...
Komentarz=wielka motywacja
niedziela, 16 lutego 2014
Rozdział 4 'Wystarczy że pójdziesz ze mną na kawę'
Wzięłam okulary i wyszłam z hotelu. Nie, tym razem nie spotkam go. Kierowałam się do mojego ulubionego miejsca. Tylko ja o nim wiem. Po półgodziny drogi byłam już blisko. Znajdowałam się w lesie i szłam za głosem natury. Po chwili byłam na miejscu.
Uwielbiam to miejsce.
-Weź przestań! Twoje zachowanie jest żenujące. Nie masz nic innego to roboty?! Mam już ciebie dosyć!-krzyknęłam i jak najszybciej wyszłam z domu. Nie miałam ochoty go widzieć. Biegłam jak najdalej mogłam i ile miałam sił w nogach. Uciekłam. Pierwszy raz w życiu uciekłam. Mam go dosyć. Było ciemno. Dookoła mnie krążyła intensywna mgła. Szłam przed siebie oglądając się czy nie ma tu nikogo. Panicznie bałam się ciemności. Ale nie chciałam być słaba i nie chciałam wracać. Nie poddam się tak łatwo. Nie daleko mnie usłyszałam cichy szum wody. Powoli kierowałam się w tamtą stronę. Ujrzałam tam piękny wodospad, a dookoła niego było dużo pięknych kolorowych kwiatków. Lecz pomysł żeby podejść bliżej wody był nie przemyślany. Usłyszałam za sobą jakiś dźwięk, którego nie umiem rozpoznać, ale wiem, że to nie jest coś miłego. Powoli odwróciłam się. Ujrzałam za sobą zwierze, które przypominało trochę psa, ale było groźniejsze. Miał intensywne żółte oczy.
Powoli podeszłam trochę bliżej. Stał patrząc się w moją stronę. Próbowałam ukryć strach, który opanował już każdy zakątek . Lecz nie zbyt mi to wychodzi. Byłam już prawie przy nim. On nawet nie drgnął.Cały czas patrzył się na mnie. Stanęłam przed nim. Nie miałam odwagi podejść bliżej, ani uciec. Teraz on zaczął się przybliżać. Serce biło mi jak szalone. Jak był już przy mnie powoli wyciągnęłam swoją rękę, która przez nadmiar strachu trzęsła się. Po chwili jednak udało mi się opanować strach i powoli dotknęłam sierści wilka. Nie wiem czemu, ale przestałam się bać. Powoli kucnęłam przy nim i przytuliłam jak by był kimś ważnym.
Właśnie wtedy spotkałam prawdziwego przyjaciela i miejsce, które na zawsze odmieniło moje życie. Nikomu nie pokazywałam go. Nikt nie wiedział w ogóle o tym, że mam jeszcze jednego przyjaciela, który zawsze mnie obroni i nigdy mnie nie zrani. Może wydawać się do dziwne, że przyjaźnie się z wilkiem. Wszyscy myślą, że one pałętają się po lesie szukając jakieś osoby by ją zabić, a później zjeść, ale tak nie jest. Wilki są inne. Tak, może zabijają jakieś niewinne zwierzaki, ale przecież i one też muszą jeść. Potrafią zabić człowieka tylko wtedy kiedy wyczują zagrożenie. Usiadłam na trawie patrząc na przyrodę. Po chwili usłyszałam coś w krzakach. Nie bałam się. Wiedziałam, że to on przyszedł. Nawet jak to by nie był on, to i tak nie czułam zagrożenia bo wiem, że zawsze gdy będzie mi się działa jakaś krzywda.On zawsze przybiegnie i pomoże. Dziwnę. Pies (wilk) jest lepszy od człowieka....
Perrie.
Uwielbiam to miejsce.
-Weź przestań! Twoje zachowanie jest żenujące. Nie masz nic innego to roboty?! Mam już ciebie dosyć!-krzyknęłam i jak najszybciej wyszłam z domu. Nie miałam ochoty go widzieć. Biegłam jak najdalej mogłam i ile miałam sił w nogach. Uciekłam. Pierwszy raz w życiu uciekłam. Mam go dosyć. Było ciemno. Dookoła mnie krążyła intensywna mgła. Szłam przed siebie oglądając się czy nie ma tu nikogo. Panicznie bałam się ciemności. Ale nie chciałam być słaba i nie chciałam wracać. Nie poddam się tak łatwo. Nie daleko mnie usłyszałam cichy szum wody. Powoli kierowałam się w tamtą stronę. Ujrzałam tam piękny wodospad, a dookoła niego było dużo pięknych kolorowych kwiatków. Lecz pomysł żeby podejść bliżej wody był nie przemyślany. Usłyszałam za sobą jakiś dźwięk, którego nie umiem rozpoznać, ale wiem, że to nie jest coś miłego. Powoli odwróciłam się. Ujrzałam za sobą zwierze, które przypominało trochę psa, ale było groźniejsze. Miał intensywne żółte oczy.
Powoli podeszłam trochę bliżej. Stał patrząc się w moją stronę. Próbowałam ukryć strach, który opanował już każdy zakątek . Lecz nie zbyt mi to wychodzi. Byłam już prawie przy nim. On nawet nie drgnął.Cały czas patrzył się na mnie. Stanęłam przed nim. Nie miałam odwagi podejść bliżej, ani uciec. Teraz on zaczął się przybliżać. Serce biło mi jak szalone. Jak był już przy mnie powoli wyciągnęłam swoją rękę, która przez nadmiar strachu trzęsła się. Po chwili jednak udało mi się opanować strach i powoli dotknęłam sierści wilka. Nie wiem czemu, ale przestałam się bać. Powoli kucnęłam przy nim i przytuliłam jak by był kimś ważnym.
Właśnie wtedy spotkałam prawdziwego przyjaciela i miejsce, które na zawsze odmieniło moje życie. Nikomu nie pokazywałam go. Nikt nie wiedział w ogóle o tym, że mam jeszcze jednego przyjaciela, który zawsze mnie obroni i nigdy mnie nie zrani. Może wydawać się do dziwne, że przyjaźnie się z wilkiem. Wszyscy myślą, że one pałętają się po lesie szukając jakieś osoby by ją zabić, a później zjeść, ale tak nie jest. Wilki są inne. Tak, może zabijają jakieś niewinne zwierzaki, ale przecież i one też muszą jeść. Potrafią zabić człowieka tylko wtedy kiedy wyczują zagrożenie. Usiadłam na trawie patrząc na przyrodę. Po chwili usłyszałam coś w krzakach. Nie bałam się. Wiedziałam, że to on przyszedł. Nawet jak to by nie był on, to i tak nie czułam zagrożenia bo wiem, że zawsze gdy będzie mi się działa jakaś krzywda.On zawsze przybiegnie i pomoże. Dziwnę. Pies (wilk) jest lepszy od człowieka....
Perrie.
Nie wierzę, że to już jutro. Może źle robię biorąc na siłę Nelly na ten koncert. No ale ona go kocha, a on ją kocha. Powinni się spotkać.
'Nie powinnaś jej zmuszać, może i czują coś to siebie, ale to nie znaczy, że są dla siebie przeznaczeni. Powinnaś darować jej. Za parę lat zapomni o nim, pójdziecie na koncert i tym razem wszystko będzie dobrze. Ona potrzebuje czasu'
Odezwał się głos w mojej głowie. Może i ma racje. W końcu każdy potrzebuje czasu. No ale później może być za późno. Jak się kochają to nigdy nie będzie za późno. W sumie racja, no ale jak to jest przeznaczenie? Jak niby mają czekać? Nie znam osobiście Harrego, znam go tylko z gazet czy wywiadów i wiem, że on nie umie radzić sobie z uczuciami, a z Nelly to samo jest. Oni pasują do siebie jak nikt inny, ale to jest ich decyzja. Oni ją powinni podjąć. Czy zaryzykować i złączyć ich w jednym kierunku? Czy może każdy pójdzie w innym kierunku?
'Nie powinnaś jej zmuszać, może i czują coś to siebie, ale to nie znaczy, że są dla siebie przeznaczeni. Powinnaś darować jej. Za parę lat zapomni o nim, pójdziecie na koncert i tym razem wszystko będzie dobrze. Ona potrzebuje czasu'
Odezwał się głos w mojej głowie. Może i ma racje. W końcu każdy potrzebuje czasu. No ale później może być za późno. Jak się kochają to nigdy nie będzie za późno. W sumie racja, no ale jak to jest przeznaczenie? Jak niby mają czekać? Nie znam osobiście Harrego, znam go tylko z gazet czy wywiadów i wiem, że on nie umie radzić sobie z uczuciami, a z Nelly to samo jest. Oni pasują do siebie jak nikt inny, ale to jest ich decyzja. Oni ją powinni podjąć. Czy zaryzykować i złączyć ich w jednym kierunku? Czy może każdy pójdzie w innym kierunku?
Kurwa! Nienawidzę tego czegoś co zwą 'sumieniem' .Wyszłam z jednego z najdroższych sklepów w Londynie. Jak ona nie idzie to ja też nie pójdę. Wyrzuciłam torebkę z butami, które miały być na koncert. Po co mi są potrzebne jakieś buty jak i tak nie ma okazji żeby iść gdzieś w nich. Jak chciałam iść w przeciwną stronę przez przypadek na kogoś wpadłam tak, że oby twoje leżeliśmy na ziemi. Chłopak szybko się podniósł i podał mi rękę. Niechętnie chwyciłam ją i po chwili pomógł mi wstać.
-Przepraszam, zagapiłem się i cię nie zauważyłem. Jestem Zayn-powiedział, a ja nie mogłam uwierzyć ze to on.
-J.est.em P.eerrie-nie mogłam się wysłowić. Chłopak się zaśmiał. w sumie kto by się nie śmiał ze mnie? Wpadłam na mały, ale za to bardzo dobry pomysł.-sorry, po prostu nie mogę uwierzyć, że to ty. Ja z moją przyjaciółką jesteśmy waszymi fankami i mieliśmy właśnie jutro iść na wasz koncert tylko jest mały problem z moją przyjaciółką. Pójście na ten koncert wiele dla niej znaczyło, ale boi się. Pomógłbyś mi ją jakoś namówić? Na prawdę wiele to dla mnie i dla niej znaczy-dodałam przekonująco. Brzmiałam tak, że sama sobie uwierzyłam i chciało mi się płakać, ale nie mogłam. Nienawidzę jak makijaż mi się rozmazuje.
- Chętnie pomogę tak pięknej dziewczynie, no ale muszę wiedzieć o co chodzi z tą twoją przyjaciółką.
-To może zabrzmieć trochę dziwnie. No bo ona spotkała Harry'ego no i się w nim zakochała, ale boi się, że zniszczy mu karierę, oraz życie. Cały czas próbuje ją namówić żeby poszła na koncert i z nim jakoś pogadała, ale ona mnie nie słucha. No i pomyślałam, że ty mógłbyś jakoś ją namówić na koncert. Proszę to dla mnie ważne, nie chce żeby resztę życia cierpiała-powiedziałam, a po moim poliku poleciała jedna samotna łza.
-Jeśli na prawdę ci na tym zależy pomogę, tylko jak? Przecież mamy mało czasu. No chyba, że podałabyś mi jej adres to ja bym wysłał Harrego żeby z nią pogadał-zaproponował.
-My mieszkamy w domu dziecka, wątpię żeby on chciał znać kogoś z domu dziecka.
-Nawet tak nie mów. Dla nas nie liczy się skąd ktoś jest, lub jakie ma pochodzenie. Ważne jest to kim się jest. Ważny jest charakter.-powiedział,myślałam że nas wyśmieje jak by to na pewno inne gwiazdy zrobiły, ale nie. Wiedziałam, że mają wielkie serca, ale że aż tak wielkie to nie.
-Dziękuje, ale nie sądzę ze Harry będzie chciał ją spotkać..-mówiłam, ale nie dane było mi skończyć.
- W życiu najważniejsze jest żeby się nie poddawać, na pewno uda nam się przekonać go żeby do niej pojechał. No a po za tym Harry lubi spotykać się z fankami, więc na pewno z przyjemnością pójdzie do niej-przerwał mi, ale dla takiej 'przemowy' było warto. Boże, jaki on Sexsowny i bardzo przekonujący.
-Trzeba spróbować, ale nie wiem czy teraz jest w domu-powiedziałam
-To zadzwoń do niej, a później ja zadzwonię do Hazzy.
-Ok- powiedziałam wyciągając telefon. Wybrałam numer Nelly i zadzwoniłam.
P: Gdzie jesteś?
N: Ja? w yyy. lesie, a co?
P: No to wracaj do domu, mam niespodziankę, nie jest związana z koncertem.
N: Na pewno? dobra zaraz będę.
P: Ok, siedź w swoim pokoju.
N: Czemu?
P: Zobaczysz. pa.
powiedziałam i się rozłączyłam. Wróciłam do Zayna.
-Dobra zaraz będzie u siebie. Teraz twoja kolej.-powiedziałam a on powtórzył moją poprzednią czynność.
Zayn.
Chciałem jej pomóc, więc zadzwoniłem do Harry'ego, ale przed tym jeszcze zapytałem dziewczynę o Adres, imię i pokój, w którym będzie.
-Dziękuje, ale nie sądzę ze Harry będzie chciał ją spotkać..-mówiłam, ale nie dane było mi skończyć.
- W życiu najważniejsze jest żeby się nie poddawać, na pewno uda nam się przekonać go żeby do niej pojechał. No a po za tym Harry lubi spotykać się z fankami, więc na pewno z przyjemnością pójdzie do niej-przerwał mi, ale dla takiej 'przemowy' było warto. Boże, jaki on Sexsowny i bardzo przekonujący.
-Trzeba spróbować, ale nie wiem czy teraz jest w domu-powiedziałam
-To zadzwoń do niej, a później ja zadzwonię do Hazzy.
-Ok- powiedziałam wyciągając telefon. Wybrałam numer Nelly i zadzwoniłam.
(P: Perrie, N: Nelly)
N: Ja? w yyy. lesie, a co?
P: No to wracaj do domu, mam niespodziankę, nie jest związana z koncertem.
N: Na pewno? dobra zaraz będę.
P: Ok, siedź w swoim pokoju.
N: Czemu?
P: Zobaczysz. pa.
powiedziałam i się rozłączyłam. Wróciłam do Zayna.
-Dobra zaraz będzie u siebie. Teraz twoja kolej.-powiedziałam a on powtórzył moją poprzednią czynność.
Zayn.
Chciałem jej pomóc, więc zadzwoniłem do Harry'ego, ale przed tym jeszcze zapytałem dziewczynę o Adres, imię i pokój, w którym będzie.
(Z-Zayn, H-Harry )
Z: Stary jest sprawa z naszą fanką.
H: Jaka?
Z: hmm. Jak ci to powiedzieć... Musisz jechać do takiej jednej dziewczyny, podajże Nelly Brown. Jej przyjaciółka mówi, że ona się w tobie zakochała i że się obwinia czy coś takiego. Nie wiem dokładnie wszystkiego, ale musisz to niej jechać.
H: Nelly Brown?! Nelly?!
Z: Tak, a coś się stało?
H: Nie nic, daj jej adres do pojadę do niej.
Podałem mu adres i pokój, w którym się znajduje. Wróciłem do dziewczyny.
-Dobra jedzie do niej-powiedziałem jak byłem już przy niej.
-Dziękuje, nie wiem jak ci się odwdzięczę...
-Wystarczy, że pójdziesz ze mną na kawę-powiedziałem, a ona się zaśmiała
-Hmmm. z tobą? zawsze i wszędzie.......
2 komentarze= następny rozdział
sobota, 15 lutego 2014
Rozdział 3 'Czemu nie chcesz iść na koncert i to jeszcze ONE DIRECTION?!'
Harry.
Nie wiem dlaczego, ale nie potrafię o niej zapomnieć. Robię wszystko co mogę, ale to i tak nic nie daje. Próbuje się jakoś zająć, czymś pożytecznym. Czymkolwiek, ale wszystko mi się kojarzy tylko z nią. Czuje...Taką jakby pustkę. Zrobiłbym wszystko, aby chociaż raz się z nią spotkać. Nawet jej nie znam! Pomimo tego, czuje jakby była wszystkim. Nie wiedzieć dlaczego, ale mam wrażenie jakby świat się mi zawalił. Zastanawia mnie tylko dlaczego do diabła uciekła?! Jestem pewien, że już zapomniała o moim istnieniu i jestem dla niej tylko 'idolem'. Może uciekła bo ma kogoś?
Na samą myśl o tym zrobiło mi się nie dobrze. Czemu nie potrafię o niej zapomnieć? Moje przemyślenia przerwało ciche pukanie do drzwi. Po chwili Liam wszedł wkurzony do pokoju.
-Stary, pamiętasz jeszcze coś takiego jak próby, na których musimy się stawiać?-zapytał patrząc na mnie wrogim spojrzeniem.
-Taaa niestety.
-Jak pamiętasz do się szykuj, przecież za dziesięć minut mamy być w studiu, a ty nawet nie masz zamiaru ruszyć swoich czterech liter?-zapowiedział 'trochę zły'. No tak nasz 'Daddy' zawszę jest taki jeśli chodzi o karierę. Nie wiem jak jeszcze możemy z nim wytrzymywać, a no tak my już nie wytrzymujemy.
-Dobra spadaj, zaraz zejdę-powiedziałem, a on wyszedł. Nie chętnie wstałem z wygodnego łóżka i wziąłem swój telefon. Zanim jednak wyszedłem odblokowałem ekran i włączyłem wi-fi z nadzieją, że ona się odezwała. Nic. Zrezygnowany i trochę przygaszony zszedłem na dół gdzie czekała już na mnie cała czwórka.
-Ej loczek, co jest?-spytał Louis biorąc kluczyki. Zignorowałem jego pytanie i poszedłem na podwórko, czekając aż otworzą mi samochód.-To mi się nie podoba.-Ledwie usłyszałem głos z domu na co cicho jęknąłem. Ciągle w głowie miałem komentarz dziewczyny.
'' Zamknij na chwilę oczy, a wszystko odejdzie w niepamięć. Nic nie trwa wiecznie i w życiu właśnie tym trzeba się kierować. Nawet jeżeli myślisz, że coś jest brzydkie-skup się na jego zaletach, a gdy jest piękne, cudowne-staraj się wyłapać w nich wady.''
Na samą myśl o tym zrobiło mi się nie dobrze. Czemu nie potrafię o niej zapomnieć? Moje przemyślenia przerwało ciche pukanie do drzwi. Po chwili Liam wszedł wkurzony do pokoju.
-Stary, pamiętasz jeszcze coś takiego jak próby, na których musimy się stawiać?-zapytał patrząc na mnie wrogim spojrzeniem.
-Taaa niestety.
-Jak pamiętasz do się szykuj, przecież za dziesięć minut mamy być w studiu, a ty nawet nie masz zamiaru ruszyć swoich czterech liter?-zapowiedział 'trochę zły'. No tak nasz 'Daddy' zawszę jest taki jeśli chodzi o karierę. Nie wiem jak jeszcze możemy z nim wytrzymywać, a no tak my już nie wytrzymujemy.
-Dobra spadaj, zaraz zejdę-powiedziałem, a on wyszedł. Nie chętnie wstałem z wygodnego łóżka i wziąłem swój telefon. Zanim jednak wyszedłem odblokowałem ekran i włączyłem wi-fi z nadzieją, że ona się odezwała. Nic. Zrezygnowany i trochę przygaszony zszedłem na dół gdzie czekała już na mnie cała czwórka.
-Ej loczek, co jest?-spytał Louis biorąc kluczyki. Zignorowałem jego pytanie i poszedłem na podwórko, czekając aż otworzą mi samochód.-To mi się nie podoba.-Ledwie usłyszałem głos z domu na co cicho jęknąłem. Ciągle w głowie miałem komentarz dziewczyny.
'' Zamknij na chwilę oczy, a wszystko odejdzie w niepamięć. Nic nie trwa wiecznie i w życiu właśnie tym trzeba się kierować. Nawet jeżeli myślisz, że coś jest brzydkie-skup się na jego zaletach, a gdy jest piękne, cudowne-staraj się wyłapać w nich wady.''
Ona jest taka mądra...Nie wiem jak ona to zrobiła, ale nie potrafię przestać myśleć! Jeszcze nigdy w życiu nie zdarzyło mi się coś takiego.
Patrzyłem się tępo w niebo starając przestać o niej rozmyślać. Ciekawi mnie, czy ją kiedyś spotkam. Może wydaje się to chore, ale potrzebuje tego. Chce tego. Chce również poznać odpowiedź, dlaczego wtedy pobiegła, czemu nie mogła zostać?
-Harry żyjesz?-poklepał mnie po ramieniu Niall, a ja w końcu się otrząsnąłem. Spojrzałem się na niego, a później otworzyłem drzwi, po czym wszedłem na miejsce po środku, zapinając pasy bezpieczeństwa.
-Harry na pewno chcesz jechać na próbę?-zapytał Daddy, a ja wzruszyłem ramionami. Koło mnie usiadł Niall.
-Muszę tam chodzić. -Odparłem i zacząłem patrzeć przed szybę samochodu.
-Nie musisz, jak nie jesteś w stanie.-Stwierdził zniesmaczenie.
-Jedziesz czy nie?-warknąłem w jego stronę i wyjąłem telefon z kieszeni. Miałem wielką nadzieje, że chociaż się odezwała. Nawet komentarzem! Proszę!
Westchnąłem kiedy się okazało, że powiadomienia przyszły jedynie od setek fanek. Czemu ona nie mogła mi zadawać miliony pytań? Harold weź się w garść.
Po chwili byliśmy już na miejscu i zaczęliśmy próby. Nie potrafiłem się na nich skupić i co chwilę fałszowałem lub zapominałem słów swojej zwrotki. Chciałem się jakoś przyłożyć do tego, ale nie potrafiłem! Dlaczego nie potrafię o niej zapomnieć?
-Na prawdę musiało coś się stać.-Powiedział Zayn na przerwie. Nie miałem ochoty w ogóle wdawać się z nimi w dyskusję. Niech uważają co chcą.
-Harry chcesz jechać do domu?-spytał po chwili Tommo. Chciałbym pojechać do niej.-Pomyślałem, ale jednak nie powiedziałem tego na głos.
-Nie.-Wzruszyłem ramionami po raz setny tego dnia.
Nelly.
Gdy tylko skończyliśmy oglądać wybrany film postanowiliśmy się powoli szykować. Robert poszedł do swojego pokoju, a Perrie do swojego, tak, że zostałam tutaj sama. Kompletnie nie wiedziałam jak mam się ubrać. Stoję dobre dziesięć minut przed otwartą szafą i próbuje znaleźć jakiś odpowiedni strój. Po chwili zaryzykowałam i wzięłam ten zestaw. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się w wybrane ciuchy, zrobiłam lekki makijaż, rozczesałam włosy i zrobiłam lekkie loki. Trochę poprawek i byłam już gotowa. Myślałam, że dłużej mi to zajmie, ale jednak się myliłam. Weszłam do pokoju Perrie. Tak samo jak ja piętnaście minut temu stała przy szafie nie mogąc nic znaleźć. Podeszłam do niej i wyjęłam z szafy ten zestaw. Wzięła go i po chwili przyszła już naszykowana.
-Gotowa?-zapytała się przeglądając się w lustrze. Wyglądała ja zawsze pięknie, a ja gorzej od ogra. Przyzwyczaiłam się do tego.
-Tak, idziemy jeszcze po Roberta i do klubu, tylko jakiego?-spytałam się. Zapomniałam, że nie wiem gdzie mamy iść. Wiem tylko, że to klubu, ale jakiego, to już nie.
-Do JuJu czy jak tam się nazywa. Czytałam, że tam jest super muzyka, alkohol, fajni chłopacy.W końcu są twoje urodziny piękna-powiedziała, a ja zaczęłam się śmiać. Ja? piękna? Dobre mi żarty.
-Ja piękna? haha spójrz na siebie, o sobie możesz tak powiedzieć, a nie o mnie.-wydukałam śmiejąc się.
-Tsa. Wpijaj sobie te kłamstwa to główki. Jesteś piękna i nikt tego nie zmieni. No chodź już-Pogoniła otwierając mi drzwi. Poszliśmy do chłopaka.
-Gotowy?-zapytałam się go, a on się spojrzał.
-Wow wyglądacie...Pięknie..-powiedział patrząc na nas swoimi wielkimi oczami.
-Pośpiesz się, albo idziemy same-oburzyła się znudzona Perrie.
-Ja już dawno jestem gotowy, tylko na was czekałem.
-Dobra to chodźcie. Imprezę czas zacząć-klasnęłam w dłonie wychodząc z pomieszczenia.. Wsiedliśmy do Taksówki i po chwili znajdowaliśmy się pod wielkim klubem ''JuJu'' Zapłaciliśmy Taksówkarzowi i weszliśmy do klubu.
Byłam w szoku jak tylko przekroczyłam próg budowli. Było pięknie, kolory ścian idealnie grały z kolorystyką mebli. Myślałam, że będzie tłum. Jednak było mało ludzi, co bardzo mnie zdziwiło bo zaczynają się wakacje.
Perrie z Robertem od razu poszli do baru, nie chciałam być gorsza i poszłam za nimi. Nigdy nie piłam na imprezach, ale w końcu są moje urodziny, trzeba zabalować.
-3 razy Candy Apple Martini-zamówiła Perrie i po chwili dostaliśmy nasze zamówienie. Nie byłam do końca pewna czy wypić, czy lepiej nie. Po chwili jednak wzięłam łyk kolorowej cieczy.Od razu poczułam procenty we krwi. Po paru minutach film mi się urwał.
Obudziłam się o dziwo w swoim pokoju, a głowę chciało mi rozerwać. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na zegarek, który wisiał na ścianie. Była 9:32 Jezu! tak wcześnie?! Miałam ochotę jeszcze położyć się spać, ale ból głowy nie pozwalał mi na to. Spojrzałam na szafkę nocną, na której leżała kartka.Zaczęłam czytać.
Obudziłam się o dziwo w swoim pokoju, a głowę chciało mi rozerwać. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na zegarek, który wisiał na ścianie. Była 9:32 Jezu! tak wcześnie?! Miałam ochotę jeszcze położyć się spać, ale ból głowy nie pozwalał mi na to. Spojrzałam na szafkę nocną, na której leżała kartka.Zaczęłam czytać.
'Nieźle wczoraj zabalowałaś, pomyślałem że jak wstaniesz będzie cię głowa boleć wiec, przyniosłem ci aspirynę
Robert '
Odłożyłam kartkę, wzięłam lek i popiłam go wodą. Wstałam i od razu podeszłam do lusterka, które było w moim pokoju.
-Aaaaa!-krzyknęłam jak tylko siebie zobaczyłam. Wyglądałam okropnie.Włosy potargane, makijaż rozmazany, ciuchy pogniecione. Trup, chodzące zombie. Zaczęłam się śmiać jak opętana, tak, że po chwili zaspana Perrie wparowała do mojego pokoju.
-Czego się ryjesz?! Ludzie chcą spać!-krzyknęła, ona też nie wyglądała jak Top Model. Spojrzała się w lustro i też zaczęła się śmiać. -haha, co się w.c.z.or.a.jj ddz.i..ał.o?-dodała przez śmiech
-Nie pamiętam, haha ale chyba coś za dużo wypiliśmy-powiedziałam już trochę uspokojona.-Dobra czas się trochę ogarnąć.-Dodałam podchodząc do szafy.
-No, trochę to na pewno zajmie-Szepnęła wychodząc z mojego pokoju. Wyciągnęłam z szafy ten zestaw i poszłam do łazienki. Nalałam wody do wanny i po chwili już znajdowałam się w gorącej cieczy. Po dwudziestu minutach wyszłam bo woda robiła się chłodna. Dokładnie wytarłam się swoim niebieskim ręcznikiem i założyłam wybrane ciuchy. Umyłam zęby, zrobiłam lekki makijaż i rozczesałam włosy w luźnego koka. Spojrzałam w lusterko-może być-poszłam do swojego pokoju i odpaliłam laptopa. Zalogowałam się na Twitter.com i od razu zaczęłam czytać nowego posta przyjaciółki.
'Wczoraj było super, tylko szkoda, że nic nie pamiętam ;c @NellyBrow wszystkiego najlepszego jeszcze raz.@RobertEdwards może ty coś pamiętasz? Łeb mnie boli, ale było warto. Dzień wolnego i znowu szykowanie się na koncert! Tak w końcu! @NellyBrow szykuj już ciuchy i kosmetyki, w końcu ty chodzisz do Technikum stylistycznego ♥ Musimy wyglądać pięknie! -chociaż ty w wszystkim wyglądasz pięknie-Kocham was @RobertEdwards i @NellyBrow! ♥'
Powoli tracę nadzieje, że uda mi się wymigać od tego koncertu. Czemu ona nie może dać mi spokoju, nie wie, że nie chce go widzieć? Nie chce niszczyć jemu życia, a po za tym on już pewnie mnie nie pamięta. Chce zapomnieć, lecz nie umie. Jakbym go wtedy nie spotkała, na pewno teraz bym nie siedziała na łóżku i miała wyzuty sumienia. Przynajmniej spełniło się jedno moje marzenie i teraz mam nowe ' Zapomnieć o Nim'. Ciekawe co byłoby gdybym tam została? Nie, Nelly zapomnij o nim! Nie jesteś i nigdy nie będziesz z nim! Zaraz i tak będziesz czytała w gazetach, że 'Harry Styles ma nową dziewczynę', a jak on coś do mnie czuje? Nie oszukuj się, przecież Harry jest sławny, a ty jesteś zwykłą dziewczyną i to w dodatku z domu dziecka. Nie łudź się, on już o tobie zapomniał! a jak nie ?! Możesz się tylko oszukiwać, on nawet nie pamięta twojego imienia-w mojej głowie właśnie toczyła się wojna pomiędzy rozsądkiem, a sercem. Nie będę się oszukiwać, głos w mojej głowie ma racje, nie mam u niego szans. Przecież on jest sławny, a ja co? Samotna dziewczyna bez rodziny, brzydka, gruba, głupia, słaba, bezuczuciowa suka. Wszyscy w szkole właśnie tak mnie określają.. On? On jest piękny, wysportowany, miły, radosny, popularny, przyjacielski, jest w zespole, ma kochającą się rodzinę. Jest przeciwieństwem mnie. Nie, nie idę na koncert. Już nawet wiem co zrobić by nie pójść. Może nie jest to mądre posunięcie z mojej strony, ale nie mam innego wyjścia. Wstałam z wygodnego łóżka i poszłam do szafy.Wyciągnęłam z niej torbę i wsadziłam w nią jakieś ciuchy, szczotkę, dusz do rzęs, kasę i inne potrzebne rzeczy. Napisałam malutki liścik żeby ktoś nie wpadł w paranoję, znając ten ktoś jest Perrie.
Powoli tracę nadzieje, że uda mi się wymigać od tego koncertu. Czemu ona nie może dać mi spokoju, nie wie, że nie chce go widzieć? Nie chce niszczyć jemu życia, a po za tym on już pewnie mnie nie pamięta. Chce zapomnieć, lecz nie umie. Jakbym go wtedy nie spotkała, na pewno teraz bym nie siedziała na łóżku i miała wyzuty sumienia. Przynajmniej spełniło się jedno moje marzenie i teraz mam nowe ' Zapomnieć o Nim'. Ciekawe co byłoby gdybym tam została? Nie, Nelly zapomnij o nim! Nie jesteś i nigdy nie będziesz z nim! Zaraz i tak będziesz czytała w gazetach, że 'Harry Styles ma nową dziewczynę', a jak on coś do mnie czuje? Nie oszukuj się, przecież Harry jest sławny, a ty jesteś zwykłą dziewczyną i to w dodatku z domu dziecka. Nie łudź się, on już o tobie zapomniał! a jak nie ?! Możesz się tylko oszukiwać, on nawet nie pamięta twojego imienia-w mojej głowie właśnie toczyła się wojna pomiędzy rozsądkiem, a sercem. Nie będę się oszukiwać, głos w mojej głowie ma racje, nie mam u niego szans. Przecież on jest sławny, a ja co? Samotna dziewczyna bez rodziny, brzydka, gruba, głupia, słaba, bezuczuciowa suka. Wszyscy w szkole właśnie tak mnie określają.. On? On jest piękny, wysportowany, miły, radosny, popularny, przyjacielski, jest w zespole, ma kochającą się rodzinę. Jest przeciwieństwem mnie. Nie, nie idę na koncert. Już nawet wiem co zrobić by nie pójść. Może nie jest to mądre posunięcie z mojej strony, ale nie mam innego wyjścia. Wstałam z wygodnego łóżka i poszłam do szafy.Wyciągnęłam z niej torbę i wsadziłam w nią jakieś ciuchy, szczotkę, dusz do rzęs, kasę i inne potrzebne rzeczy. Napisałam malutki liścik żeby ktoś nie wpadł w paranoję, znając ten ktoś jest Perrie.
'Perrie wiem, że nie darujesz mi tego, ale ja na serio nie chce go spotkać. Nie mam zamiaru niszczyć mu życia. Nie martw się o mnie, przyjdę po koncercie ;* mam nadzieje, że się nie gniewasz?
Nelly'
Szybko położyłam kartkę na biurko i jak najszybciej, a za razem dyskretnie wyszłam z budynku. Kierowałam się do hotelu. Wiem słaba jestem, ale przynajmniej nie będzie przeze mnie cierpiał. Po dwunastu minutach byłam pod hotelem. Wynajęłam pokój i poszłam do niego. Od razu rzuciłam się na łózko z nadzieją, że będę miała chwile spokoju, ale jednak nie. Dostałam SMS-a on Roberta.
'Czemu nie chcesz iść na koncert i to jeszcze ONE DIRECTION?! ;o Robert. xx''
' Nie chce się z nim spotkać. Nelly xoxo '
'Nelly, jak go kochasz powinnaś z nim o tym porozmawiać, a nie od niego uciekać. Może na serio on cię kocha? Jak jeszcze raz tak zwiejesz to cię zabije, myślałem, że ktoś cię porwał. Robert xx'
' Ta, kosmici mnie porwali i teraz mi wysysają mózg jak zombie ;o raduj! Nelly x'
'To na prawdę nie jest śmieszne Nelly. Masz u niej przechlapane, więc lepiej nie przychodź więcej do domu. x'
'Okay, Nelly.'
Wzięłam wyjęłam kartę i schowałam ją to kieszeni moich spodni tak, jak telefon. Nie chętnie wstałam i wyszłam z hotelu. Włożyłam słuchawki i włączyłam piosenkę. Nie wiem nawet jaką, po prostu leci. Poszłam to parku gdzie go spotkałam. Na szczęście nie widziałam nigdzie jego. Poszłam na ten sam mostek, gdzie jego siostra Linsey się zgubiła. Wpatrzona w krajobraz tego miejsca, usłyszałam kogoś za sobą. Odwróciłam się i od razu tego pożałowałam. Stał tam przede mną.
-Nelly?-zapytał nie dowierzając, po chwili znalazłam się w jego mocnym uścisku. Serce mówiło mi żebym bardziej się w niego wtuliła, a rozum żebym się od niego odczepiła. Jednak rozum ma większą władzą, niż serce. Odczepiłam się od chłopaka, chociaż miałam ochotę trwać z nim całe swoje życie, nie mogłam.
-Harry, zapomnij o mnie, proszę-powiedziałam ledwie słyszalnie. Miałam ochotę płakać, ale powstrzymywałam łzy.
-Ale ja nie potrawie. Może ledwo się znamy, ale...Ale jesteś dla mnie wszystkim.-Mówił patrząc na mnie swoimi pięknymi tęczówkami i jak ostatnim razem delikatnie chwycił mój podbródek. Myślałam, że gorzej być nie może, ale jednak może.
-Ale musisz o mnie zapomnieć.-Szepnęłam już nie powstrzymując łez, które uciekły z dotychczasowej kryjówki.
-Nelly proszę, bez ciebie nie mogę normalnie funkcjonować...Kocham cię i...
-Proszę, zapomnij o mnie-przerwałam mu. Pocałowałam go szybko i pobiegłam jak najdalej mogłam. Jak myślałam, że już znikłam mu z oczu, spojrzałam za siebie, na szczęście nie widziałam go. Szybko ruszyłam do hotelu, w którym chwilowo mieszkałam. Pobiegłam do swojego pokoju i zamknęłam go na klucz. Od razu gdy tylko wiedziałam, że jestem bezpieczna zsunęłam się z nich nie przestając płakać. Kocham go. Nie wiem czemu poszłam do tego parku. Mogłam się nie ruszać z pokoju. Czemu nie mogę mieć normalnego życia? Czemu nie mogę mieć rodziny? Czemu muszę akurat GO kochać?
Nie będę się już użalać, muszę zapomnieć. Muszę zapomnieć..
-Dobra Nelly ogarnij się-pomyślałam i wytarłam łzy z moich polików. Wstałam z zimnej podłogi i poszłam do torebki, wzięłam z niej ciuchy i poszłam do łazienki. Dobrze, że wzięłam kosmetyki. Przebrałam się i zrobiłam nowy tym razem trochę 'ostrzejszy' makijaż. Nie za dobrze się czułam w takim makijażu, ale w końcu trzeba próbować nowych rzeczy.
Komentarz=wielka motywacja
Nelly'
Szybko położyłam kartkę na biurko i jak najszybciej, a za razem dyskretnie wyszłam z budynku. Kierowałam się do hotelu. Wiem słaba jestem, ale przynajmniej nie będzie przeze mnie cierpiał. Po dwunastu minutach byłam pod hotelem. Wynajęłam pokój i poszłam do niego. Od razu rzuciłam się na łózko z nadzieją, że będę miała chwile spokoju, ale jednak nie. Dostałam SMS-a on Roberta.
'Czemu nie chcesz iść na koncert i to jeszcze ONE DIRECTION?! ;o Robert. xx''
' Nie chce się z nim spotkać. Nelly xoxo '
'Nelly, jak go kochasz powinnaś z nim o tym porozmawiać, a nie od niego uciekać. Może na serio on cię kocha? Jak jeszcze raz tak zwiejesz to cię zabije, myślałem, że ktoś cię porwał. Robert xx'
' Ta, kosmici mnie porwali i teraz mi wysysają mózg jak zombie ;o raduj! Nelly x'
'To na prawdę nie jest śmieszne Nelly. Masz u niej przechlapane, więc lepiej nie przychodź więcej do domu. x'
'Okay, Nelly.'
Wzięłam wyjęłam kartę i schowałam ją to kieszeni moich spodni tak, jak telefon. Nie chętnie wstałam i wyszłam z hotelu. Włożyłam słuchawki i włączyłam piosenkę. Nie wiem nawet jaką, po prostu leci. Poszłam to parku gdzie go spotkałam. Na szczęście nie widziałam nigdzie jego. Poszłam na ten sam mostek, gdzie jego siostra Linsey się zgubiła. Wpatrzona w krajobraz tego miejsca, usłyszałam kogoś za sobą. Odwróciłam się i od razu tego pożałowałam. Stał tam przede mną.
-Nelly?-zapytał nie dowierzając, po chwili znalazłam się w jego mocnym uścisku. Serce mówiło mi żebym bardziej się w niego wtuliła, a rozum żebym się od niego odczepiła. Jednak rozum ma większą władzą, niż serce. Odczepiłam się od chłopaka, chociaż miałam ochotę trwać z nim całe swoje życie, nie mogłam.
-Harry, zapomnij o mnie, proszę-powiedziałam ledwie słyszalnie. Miałam ochotę płakać, ale powstrzymywałam łzy.
-Ale ja nie potrawie. Może ledwo się znamy, ale...Ale jesteś dla mnie wszystkim.-Mówił patrząc na mnie swoimi pięknymi tęczówkami i jak ostatnim razem delikatnie chwycił mój podbródek. Myślałam, że gorzej być nie może, ale jednak może.
-Ale musisz o mnie zapomnieć.-Szepnęłam już nie powstrzymując łez, które uciekły z dotychczasowej kryjówki.
-Nelly proszę, bez ciebie nie mogę normalnie funkcjonować...Kocham cię i...
-Proszę, zapomnij o mnie-przerwałam mu. Pocałowałam go szybko i pobiegłam jak najdalej mogłam. Jak myślałam, że już znikłam mu z oczu, spojrzałam za siebie, na szczęście nie widziałam go. Szybko ruszyłam do hotelu, w którym chwilowo mieszkałam. Pobiegłam do swojego pokoju i zamknęłam go na klucz. Od razu gdy tylko wiedziałam, że jestem bezpieczna zsunęłam się z nich nie przestając płakać. Kocham go. Nie wiem czemu poszłam do tego parku. Mogłam się nie ruszać z pokoju. Czemu nie mogę mieć normalnego życia? Czemu nie mogę mieć rodziny? Czemu muszę akurat GO kochać?
Nie będę się już użalać, muszę zapomnieć. Muszę zapomnieć..
-Dobra Nelly ogarnij się-pomyślałam i wytarłam łzy z moich polików. Wstałam z zimnej podłogi i poszłam do torebki, wzięłam z niej ciuchy i poszłam do łazienki. Dobrze, że wzięłam kosmetyki. Przebrałam się i zrobiłam nowy tym razem trochę 'ostrzejszy' makijaż. Nie za dobrze się czułam w takim makijażu, ale w końcu trzeba próbować nowych rzeczy.
Komentarz=wielka motywacja
czwartek, 13 lutego 2014
Rozdział drugi. ''Wszystko dzieje się tak szybko, a człowiek się nie zastanowi nawet nad odpowiednim posunięciem.Traci wszystko co było dla niego najważniejsze. Pomimo tego, że trwało to chwilę, miało się wrażenie, że będzie to trwać wiecznie.''
Cały czas patrzyliśmy sobie w oczy...Nie mogłem oderwać się od jej pięknych zielonych tęczówek. Szczerze pragnę z całego serca, aby ta chwila trwała wiecznie. Nie chce, aby ktokolwiek przerwał mi ją. .
-Harry? Na co czekasz? Pocałuj ją-Pogoniła mnie Linsey. Oby dwoje spojrzeliśmy się na nią, a później znowu nie potrafiliśmy oderwać się od swoich tęczówek. Powoli jedną ręką złapałem jej podbródek i nie potrafiłem się ruszyć. Miałem wrażenie, że serce zaraz wyleci mi z klatki piersiowej. Podniosłem jej głowę lekko w górę i delikatnie złączyłem swoje wargi z jej. Nie oczekiwałem niczego od niej, ale gdy tylko oddała pocałunek poczułem przyjemne uczucie w dole brzucha. Przymknąłem powieki nie przestając jej całować.-Od razu lepiej.-Dodała moja siostra, ale zignorowałem tą uwagę wplątałem swoje palce w jej włosy. Pachniały tak ślicznie. Słodko, ale zarazem podniecająco.
Nelly.
Czułem się, jakbym śnił. Pierwszy raz od wielu lat czułem się wyjątkowy. Nelly zawsze wydawała się być inna od reszty. Ciągle miała swoje zdanie i była uparta. Była taka niewinna... Odkąd w wieku sześciu lat zostałem razem z siostrą oddany do domu dziecka, zaprzyjaźniliśmy się. Jak miałem jedenastu lat zacząłem coś do niej czuć. Jako dziecko nie byłem tego świadomy, ale później z każdym rokiem to uczucie zaczęło rosnąć. Dlatego będąc przy niej tak blisko, móc chociaż poczuć na chwilę smak jej ust sprawia, że coś we mnie wybucha i nawet gdybym nie chciał-nie potrafię nie być szczęśliwy. Dobrze wiedziałem, że nie odwzajemnia mojego uczucia, ale to nie było chwilowe istotne. Wszystko nagle znikło, gdy była obok.
Komentarz=wielka motywacja
-Harry? Na co czekasz? Pocałuj ją-Pogoniła mnie Linsey. Oby dwoje spojrzeliśmy się na nią, a później znowu nie potrafiliśmy oderwać się od swoich tęczówek. Powoli jedną ręką złapałem jej podbródek i nie potrafiłem się ruszyć. Miałem wrażenie, że serce zaraz wyleci mi z klatki piersiowej. Podniosłem jej głowę lekko w górę i delikatnie złączyłem swoje wargi z jej. Nie oczekiwałem niczego od niej, ale gdy tylko oddała pocałunek poczułem przyjemne uczucie w dole brzucha. Przymknąłem powieki nie przestając jej całować.-Od razu lepiej.-Dodała moja siostra, ale zignorowałem tą uwagę wplątałem swoje palce w jej włosy. Pachniały tak ślicznie. Słodko, ale zarazem podniecająco.
Nelly.
Nie wiedziałam co we mnie wstąpiło, gdy oddawałam jego pocałunki. Nie mogę przecież być z nim, a tym bardziej wpakować się w jego życie. Moja osoba tylko zniszczy jemu karierę. Co ja takiego narobiłam?
-Przepraszam.- Powiedziałam z łzami w oczach i zaczęłam biec w nieznaną mi stronę. Przez jakiś czas słyszałam jak Harry mnie woła, ale starałam się go ignorować z całych sił. Miałam tylko jedno pragnienie-znaleźć się jak najszybciej w domu dziecka i odciąć się od całego świata. Byłam pewna, że to będą moje najlepsze urodziny, ale jednak człowiek więcej razy popełnia błędy nawet nie zdając sobie sprawy z jej ilości. Pomyłki są naturalne, a już w szczególności w moim życiu.
Pod moim domem byłam po paru minutach i szybko pobiegłam do swojego pokoju. Nie chciałam aby ktokolwiek zauważył mnie w takim stanie. Nie wybaczę sobie nigdy tego, że mogłabym zniszczyć mu jego karierę. Nie wybaczę, jeżeli zniszczę.
Usłyszałam pukanie do drzwi, a później jak się otwierają. Szybko przetarłam łzy dłonią i sztucznie się uśmiechnęłam do dziewczyny.
Pod moim domem byłam po paru minutach i szybko pobiegłam do swojego pokoju. Nie chciałam aby ktokolwiek zauważył mnie w takim stanie. Nie wybaczę sobie nigdy tego, że mogłabym zniszczyć mu jego karierę. Nie wybaczę, jeżeli zniszczę.
Usłyszałam pukanie do drzwi, a później jak się otwierają. Szybko przetarłam łzy dłonią i sztucznie się uśmiechnęłam do dziewczyny.
-Przecież widzę. Dobrze wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko.-Podeszła bliżej mnie.
-Tak, wiem.-Wyszeptałam, a ona mnie przytuliła. Zawszę wiedziała, jak mnie wesprzeć.
-Słyszałaś już, że idziemy razem na koncert chłopców?-oderwała się ode mnie
-Ja nie mam ochoty iść.-Powiedziałam, usiadłam na łóżku. Dziewczyna stałą patrząc się zdziwiona w moją stronę. Jestem fanką One Direction od czterech lat. Zaczęłam ich wielbić już po pierwszym występie w X-Factorze.
Prawda była taka, że nie chciałam już więcej spotykać Harry'ego. Zastanawiam się po co ja do diabła szłam do tego parku? Na co mi to było?
'Jedna moment, jedna krótka chwila a wszystko ucieka. Mieliśmy wszystko, a teraz nie mamy już nic.'
Najgorsze jest to, że ja nie mogę przestać o nim myśleć. Nie wiem dlaczego, ale te jego śliczne tęczówki przyciągają mnie jak magnes. Mam ochotę ciągle w nie patrzeć. Nie chce niszczyć mu życia, a po za tym to na pewno było chwilowe zajście. Jutro, ewentualnie za kilka dni o wszystkim zapomnimy.
'Moje marzenie może i się spełniło, ale za to bardzo źle się skończyło.''
Czasami chciałabym być taka jak Perrie. Ona jest śliczna, miła, kochająca, przyjacielska i zawsze wie co robić. Nigdy jeszcze nie zniszczyła nikomu życia, ani tym bardziej nie wpakowała się w jakieś problemy. Ma wielu prawdziwych przyjaciół i nikt nie śmieje się z tego, że słucha One Direction, z czego w przeciwieństwie do mnie. Według mnie życie zawsze było niesprawiedliwe i zawsze tak będzie. Muszę zapomnieć, to jest jedynie wyjście z tej sytuacji. Nie mam po co nawet robić sobie nadziei, kto by mnie w ogóle chciał?
-A-ale jak to?!-Jąkała się nie mogąc niczego z siebie wydusić.
-Normalnie, może później ci opowiem.
-Ja nie mam ochoty iść.-Powiedziałam, usiadłam na łóżku. Dziewczyna stałą patrząc się zdziwiona w moją stronę. Jestem fanką One Direction od czterech lat. Zaczęłam ich wielbić już po pierwszym występie w X-Factorze.
Prawda była taka, że nie chciałam już więcej spotykać Harry'ego. Zastanawiam się po co ja do diabła szłam do tego parku? Na co mi to było?
'Jedna moment, jedna krótka chwila a wszystko ucieka. Mieliśmy wszystko, a teraz nie mamy już nic.'
Najgorsze jest to, że ja nie mogę przestać o nim myśleć. Nie wiem dlaczego, ale te jego śliczne tęczówki przyciągają mnie jak magnes. Mam ochotę ciągle w nie patrzeć. Nie chce niszczyć mu życia, a po za tym to na pewno było chwilowe zajście. Jutro, ewentualnie za kilka dni o wszystkim zapomnimy.
'Moje marzenie może i się spełniło, ale za to bardzo źle się skończyło.''
Czasami chciałabym być taka jak Perrie. Ona jest śliczna, miła, kochająca, przyjacielska i zawsze wie co robić. Nigdy jeszcze nie zniszczyła nikomu życia, ani tym bardziej nie wpakowała się w jakieś problemy. Ma wielu prawdziwych przyjaciół i nikt nie śmieje się z tego, że słucha One Direction, z czego w przeciwieństwie do mnie. Według mnie życie zawsze było niesprawiedliwe i zawsze tak będzie. Muszę zapomnieć, to jest jedynie wyjście z tej sytuacji. Nie mam po co nawet robić sobie nadziei, kto by mnie w ogóle chciał?
-A-ale jak to?!-Jąkała się nie mogąc niczego z siebie wydusić.
-Normalnie, może później ci opowiem.
-Jak chcesz, kochanie. Później jeszcze wpadnę, trzymaj się. Pa.-Zamknęła drzwi.
Nie miałam na nic ochoty więc wzięłam swój telefon i podłączając się do wi-fi zalogowałam się na swojego Twitter'a. Od razu wyskoczyło mi powiadomienie, że Harry Styles udostępnił jakiegoś posta. Chce o nim zapomnieć, czy o wiele proszę?
Strasznie mnie kusiło, aby zajrzeć w jego profil i odczytać tego Tweeta. Otworzyłam go i zaczęłam czytać.
Po jakiś trzydziestu minutach skończyliśmy oglądać kolejne filmiki, a Robert próbował mi wyjaśnić o co chodzi w poszczególnych grach. Wprawdzie nie wiedziałam nadal jak się w to gra, ale obiecał mi, że jak skończy mu się kara na laptopa i w końcu go dostanie pozwoli mi pograć w kilka gier.
Usiadłam na łóżku rozciągając wszystkie mięśnie, a chłopak podłączył swój telefon do ładowania.
-Szczerze nie chce mi się nigdzie wychodzić.-Wyżaliłam się robiąc minę pobitego szczeniaczka.
-Wiesz, że moja siostra ci nie odpuści.-Wzruszył ramionami.
-Wiem.-Westchnęłam i kiedy się na niego spojrzała, utkwiłam wzrok w jego tęczówkach. Nie wiedziałam ile czasu patrzeliśmy sobie w oczy i nie zauważyłam kiedy chłopak powoli zaczął przybliżać swoją twarz do mojej. Siedziałam tak patrząc się w jego stronię jak sparaliżowana. Wiedziałam co chciał zrobić, ale nie chciałam się odsunąć, ani mu przeszkodzić. Nie wiem dlaczego, ale pozwoliłam mu na to. Po chwili byliśmy na tyle blisko, że czułam jego oddech na mojej skórze. Nie mogłam już wytrzymać i to ja pierwsza złączyłam nasze usta. Zakładając swoje dłonie na jego kark. Chłopak natychmiast odwzajemnił pocałunek.
To był inny pocałunek, niż ten co z Harry'm. On całował mnie delikatnie, a Robert tak jakby to była jedyna rzecz, którą chce robić.
Dałam się ponieść chwili i zapomnieć o świecie, który mnie otaczał. Kiedy się oderwaliśmy nadal patrzeliśmy sobie w oczy, próbując unormować oddech.
Robert.
Nie miałam na nic ochoty więc wzięłam swój telefon i podłączając się do wi-fi zalogowałam się na swojego Twitter'a. Od razu wyskoczyło mi powiadomienie, że Harry Styles udostępnił jakiegoś posta. Chce o nim zapomnieć, czy o wiele proszę?
Strasznie mnie kusiło, aby zajrzeć w jego profil i odczytać tego Tweeta. Otworzyłam go i zaczęłam czytać.
''Wszystko dzieje się tak szybko, a człowiek się nie zastanowi nawet nad odpowiednim posunięciem.Traci wszystko co było dla niego najważniejsze. Pomimo tego, że trwało to chwilę, miało się wrażenie, że będzie to trwać wiecznie.'' ;c
Od razu prawie wszystkie komentarze zawierały treści tego typu: 'Co się stało kochanie?', 'Nie martw się, nie warto.', 'Nie smuć się. Pamiętaj możesz wszystko wystarczy chcieć.'
Też miałam ochotę skomentować ale nie chciałam, aby o mnie pamiętał. Co ja się głowię, on zapewnię za parę godzin zapomni o moim istnieniu, góra kilka dni. Jednak moje ciało zawładnęło nade mną i po chwili wciskałam literki na klawiaturze tworząc jakieś odpowiednie zdanie.
'' Zamknij na chwilę oczy, a wszystko odejdzie w niepamięć. Nic nie trwa wiecznie i w życiu właśnie tym trzeba się kierować. Nawet jeżeli myślisz, że coś jest brzydkie-skup się na jego zaletach, a gdy jest piękne, cudowne-staraj się wyłapać w nich wady.''
Chciałam usunąć komentarz, ale przeszkodził mi w tym dźwięk dzwoniącego telefonu, a później na wyświetlaczu ukazało się zdjęcie Parrie.
(N-Nelly, P-Perrie)
N: Tak?
P: O co chodzi z tym postem Harry'ego?
N: Mnie się nie pytaj, bo nie wiem.
P: Mam ci niby wierzyć?
N: O co ci znowu chodzi?
P: Wszędzie piszą o tajemniczej nowej dziewczynie Harry'ego, którą jesteś ty.
N: Co? Ja z nim nie jestem.
P: Wiele nastolatek marzy o tym, aby pocałować Harry'ego, a ty jeszcze zaprzeczasz? Jesteś największą szczęściarą jaką znam.
N: Perrie, nie mam zamiaru się z tobą kłócić.
P: To dlatego nie chciałaś pójść na ich koncert!
N: Nie chce go widzieć.
P: Dlaczego? Przecież...
N: Perrie, daj spokój. Nie chce zniszczyć mu kariery, ani życia.
P: Nie zniszczysz! Wiesz, ile chłopaków na ciebie leci? Prawie wszyscy moi przyjaciele, a Harry jest akurat dopiero przeznaczony. To jest na pewno miłość!
N: Widzieliśmy się tylko raz!
P: To zobaczycie się drugi raz na koncercie.
N: Nie idę na niego!
P: Nie marudź bo i tak pójdziesz.
Rozłączyła się zanim zdążyłam wymyślić jakąkolwiek wymówkę. Ponownie wyskoczył mi profil Twitter'a i w powiadomieniach pojawiło mi się, że Harry mnie obserwuje, serio? Lepiej być nie może...
Dosłownie chwilę po tym jak dowiedziałam się o tym, że chłopak mnie obserwuje Perrie dodała posta, na którego od razu weszłam, aby odczytać.
''Wszystkiego najlepszego staruchu! Nie martw się, masz okrągłe dwa dni, aby naszykować się na koncercik i się nie wymigasz. Dobrze wiesz, że ze mną nie da się negocjować, więc nie wmawiaj mi, że ci się nie chce. Szykuj cztery litery bo dzisiaj szykuje się imprezka!''
Od razu zaczęłam się brać za odpisywanie jej.
''Dobrze wiesz, że jestem uparta i nawet gdybyś miała siłą mnie zabrać-nie poszłabym. Możesz próbować ile zechcesz, ale nie mam zamiaru nigdzie wychodzić. P.S. Kup czipsy i cole, bez nich nie będzie dobrej zabawy.''
''Jeżeli uważasz się za osobę, która myśli, że Ja Wielka Perrie Edwards zapomniała o czipsach i przepysznej pepsi to jesteś na prawdę chora psychicznie. Nie wierzę, że jesteś już taka stara! ;o ''
''Bardzo śmieszne... Uwierz mi, jestem chora psychicznie od urodzenia. Szkoda, że nie zauważyłaś.
P.S.#2 Nie lepiej jest pójść na jakąś imprezę do klubu? Tutaj nas po pięciu minutach wyrzucą i jeszcze będziemy mieli kłopoty. ;-; Czasami mam tego miejsca po dziurki w nosie...xD''
''Uuuuu, ktoś tutaj bardzo dobrze myśli! Ja pozałatwiam wszystko, a ty się szykuj. Spróbuj powiedzieć, że to są twoje najgorsze urodziny, a osobiście przetrzepię ci ten chudy tyłeczek!
P.S.#1. Czy ty się właśnie ze mnie śmiejesz? *zła mina* Słychać cię u mnie!''
''Hahaha, ciebie też słychać. Dziewie się, że nie słyszę Roberta. o.o xD''
''A ja się dziwię, że jeszcze do ciebie nie przylazł. Szczerze...Ledwo co ostatnio z nim gadałam, więc zapewne znasz więcej ode mnie! *złowrogie spojrzenie*''
''Uwierz...Też nic nie wiem''
''Wy chyba nie zdajecie sobie sprawy, że ja mogę to czytać. Ekhem.''
''Ooo Robert! Witaj w wirtualnym świecie Perrie Edwards i Nelly Brown. Proszę podać hasło...*pip, pip*''
''Jesteś pojebana, Perrie...''
''Jak ty się odzywasz do swojej siostry Robercie? Nie tego uczyłam cię synu. To nie moje zachowanie... *Załamana*''
''Oj mamo! Ale to jej wina!''
''Spadaj!''
''Córko! ''
''Założę się, że za chwilę przyjcie ktoś nas uspokoić. Kto się zakłada?''
''Nie trzeba się zastanawiać. Słyszę już kroki, mamy przesrane, ech.''
Napisałam ostatniego tweet'a i wyłączyłam wi-fi. Położyłam telefon na szafce nocnej podnosząc się do pozycji siedzącej. Jak się spodziewałam po chwili drzwi się odtworzyły.
-To, że panienka ma urodziny nie usprawiedliwia tego, aby zakłócać tutaj spokój. -Powiedział mój wychowawca.
-Wiem, przepraszam. -Spuściłam wzrok.
-Oby to było ostatni raz Panno Brown.
-Dobrze.-Obiecałam, a mężczyzna się uśmiechnął i wyszedł nie dodając już niczego. Wstałam niechętnie i zanim wyszłam z pokoju napisałam do Perrie.
''Idę powiadomić Roberta o imprezie, tak na wszelki wypadek. Idź do sklepu i kup coś słodkiego. Zanim pójdziemy do klubu zrobimy sobie wieczór filmowy. xx''
Pokierowałam się do pokoju chłopaka tak, jak planowałam. Zapukałam do jego drzwi i po chwili usłyszałam ciche proszę. Weszłam do pomieszczenia i zauważyłam Roberta leżącego z telefonem w ręce.
-Cześć.-Powiedziałam siadając na łóżko koło niego.-Co tam robisz?-zapytałam i spojrzałam w rzecz, którą trzymał w dłoniach.
-Hej. Wszystkiego najlepszego kochana.-Uśmiechnął się, po czym przesunął się bardziej w stronę ściany robiąc mi miejsce, abym się położyła. Ułożyłam się obok niego i podparłam głowę o jego tors, aby lepiej widzieć jakiś filmik, który oglądał.
-Dzięki.-Szepnęłam i skupiłam się chyba nad zwiastunem jakiejś gry.-Co to za gra?-spojrzałam się na niego.
-Sam nie wiem. Ale z miłą chęcią w odnowioną wersję The Forest.- Objął mnie ramieniem, aby mieć lepszy dostęp do ekranu.
-Mhm. Musisz mnie kiedyś zapoznać z tymi gierkami.-Zamyśliłam się.-A bym zapomniała.-Zaśmiałam się.-Przyszłam tutaj, aby cię zaprosić do klubu, wchodzisz w to?
-Jasne. W końcu musisz mieć swojego osobistego ochroniarza, aby wszyscy zboczeńcy uciekali od ciebie!-zmarszczyłam czoło.
-Aha...-Powiedziałam udając spłoszoną, a później się zaśmiałam.
Po jakiś trzydziestu minutach skończyliśmy oglądać kolejne filmiki, a Robert próbował mi wyjaśnić o co chodzi w poszczególnych grach. Wprawdzie nie wiedziałam nadal jak się w to gra, ale obiecał mi, że jak skończy mu się kara na laptopa i w końcu go dostanie pozwoli mi pograć w kilka gier.
Usiadłam na łóżku rozciągając wszystkie mięśnie, a chłopak podłączył swój telefon do ładowania.
-Szczerze nie chce mi się nigdzie wychodzić.-Wyżaliłam się robiąc minę pobitego szczeniaczka.
-Wiesz, że moja siostra ci nie odpuści.-Wzruszył ramionami.
-Wiem.-Westchnęłam i kiedy się na niego spojrzała, utkwiłam wzrok w jego tęczówkach. Nie wiedziałam ile czasu patrzeliśmy sobie w oczy i nie zauważyłam kiedy chłopak powoli zaczął przybliżać swoją twarz do mojej. Siedziałam tak patrząc się w jego stronię jak sparaliżowana. Wiedziałam co chciał zrobić, ale nie chciałam się odsunąć, ani mu przeszkodzić. Nie wiem dlaczego, ale pozwoliłam mu na to. Po chwili byliśmy na tyle blisko, że czułam jego oddech na mojej skórze. Nie mogłam już wytrzymać i to ja pierwsza złączyłam nasze usta. Zakładając swoje dłonie na jego kark. Chłopak natychmiast odwzajemnił pocałunek.
To był inny pocałunek, niż ten co z Harry'm. On całował mnie delikatnie, a Robert tak jakby to była jedyna rzecz, którą chce robić.
Dałam się ponieść chwili i zapomnieć o świecie, który mnie otaczał. Kiedy się oderwaliśmy nadal patrzeliśmy sobie w oczy, próbując unormować oddech.
Robert.
Czułem się, jakbym śnił. Pierwszy raz od wielu lat czułem się wyjątkowy. Nelly zawsze wydawała się być inna od reszty. Ciągle miała swoje zdanie i była uparta. Była taka niewinna... Odkąd w wieku sześciu lat zostałem razem z siostrą oddany do domu dziecka, zaprzyjaźniliśmy się. Jak miałem jedenastu lat zacząłem coś do niej czuć. Jako dziecko nie byłem tego świadomy, ale później z każdym rokiem to uczucie zaczęło rosnąć. Dlatego będąc przy niej tak blisko, móc chociaż poczuć na chwilę smak jej ust sprawia, że coś we mnie wybucha i nawet gdybym nie chciał-nie potrafię nie być szczęśliwy. Dobrze wiedziałem, że nie odwzajemnia mojego uczucia, ale to nie było chwilowe istotne. Wszystko nagle znikło, gdy była obok.
-Przepraszam. J-ja nie mogę.-Wyjąkała chowając twarz w dłonie.
-Nie, to ja przepraszam. Nie powinienem tego robić, ale trudno siedzieć koło ciebie jak gdyby nigdy nic.-Wyszeptałem i przytuliłem się do niej, na co ona się wtuliła. Po chwili odsunąłem się kawałek aby spojrzeć w jej oczy. -Opowiesz mi o co chodzi?-zapytałem łagodnie, wycierając łzy z jej policzka.
-To wszystko jest skomplikowane.-Wyszeptała i zaczęła szlochać. Ponownie ją przytuliłem, pozwalając płakać w mój tors.
-Zakochałaś się, prawda?-spytałem. Ciężko było mi to wydusić, ale musiałem wiedzieć.
-Przepraszam.-Wyjąkała.
-Nic nie szkodzi.-Wyszeptałem.-To kto jest tym szczęściarzem?
-Dzisiaj rano poszłam do parku i tam pomogłam małej dziewczynce znaleźć swojego opiekuna. Później się okazało, że to Harry. Ja nie chciałam...-Powiedziała.
-Czego nie chciałaś?-próbowałem ją uspokoić.
-Nie chciałam, aby mnie pocałował. Nie chce zniszczyć mu kariery i życia.-Zaniosła się większym szlochem.
-Przecież jeśli cię kocha to nie zniszczysz mu życia.-Głaskałem ją po głowie, przytulając bardziej do siebie.
-Robert! Widzieliśmy się jeden, jedyny raz a media gadają, że jestem jego dziewczyną. Po za tym nawet u niego nie mam szans, na szczęście.-Wyszeptała.
-Nelly. Nie możesz się tak oceniać. Według mnie to on u ciebie nie ma szans bo jesteś za wyjątkowa na kogokolwiek.-Stwierdziłem, a dziewczyna się odsunęła. Miałem szanse ponownie spojrzeć w jej tęczówki.
-Jesteś na prawdę dobrym przyjacielem.-Uśmiechnęła się blado, a ja pocałowałem ją w czubek głowy.
-Chodźmy lepiej, bo Perrie się wkurzy.-Wstała, a ja zaraz po niej. Zdziwiłem się kiedy dziewczyna się do mnie przytuliła, ale nie protestowałem i poszliśmy do jej pokoju wtuleni w siebie. Usiadłem na łóżku, a dziewczyna odpaliła laptopa.
-To co oglądamy?-zapytała idąc w stronę łazienki.
-Nie wiem. To twoje urodziny, więc ty wybierasz.-Stwierdziłem fakt.
-Znajdź jakiś horror, a ja idę zmyć makijaż.-Rozkazała, a ja posłusznie podszedłem do laptopa i zacząłem oglądać stronę z proponowanymi ciekawymi filmami.
-Nie, to ja przepraszam. Nie powinienem tego robić, ale trudno siedzieć koło ciebie jak gdyby nigdy nic.-Wyszeptałem i przytuliłem się do niej, na co ona się wtuliła. Po chwili odsunąłem się kawałek aby spojrzeć w jej oczy. -Opowiesz mi o co chodzi?-zapytałem łagodnie, wycierając łzy z jej policzka.
-To wszystko jest skomplikowane.-Wyszeptała i zaczęła szlochać. Ponownie ją przytuliłem, pozwalając płakać w mój tors.
-Zakochałaś się, prawda?-spytałem. Ciężko było mi to wydusić, ale musiałem wiedzieć.
-Przepraszam.-Wyjąkała.
-Nic nie szkodzi.-Wyszeptałem.-To kto jest tym szczęściarzem?
-Dzisiaj rano poszłam do parku i tam pomogłam małej dziewczynce znaleźć swojego opiekuna. Później się okazało, że to Harry. Ja nie chciałam...-Powiedziała.
-Czego nie chciałaś?-próbowałem ją uspokoić.
-Nie chciałam, aby mnie pocałował. Nie chce zniszczyć mu kariery i życia.-Zaniosła się większym szlochem.
-Przecież jeśli cię kocha to nie zniszczysz mu życia.-Głaskałem ją po głowie, przytulając bardziej do siebie.
-Robert! Widzieliśmy się jeden, jedyny raz a media gadają, że jestem jego dziewczyną. Po za tym nawet u niego nie mam szans, na szczęście.-Wyszeptała.
-Nelly. Nie możesz się tak oceniać. Według mnie to on u ciebie nie ma szans bo jesteś za wyjątkowa na kogokolwiek.-Stwierdziłem, a dziewczyna się odsunęła. Miałem szanse ponownie spojrzeć w jej tęczówki.
-Jesteś na prawdę dobrym przyjacielem.-Uśmiechnęła się blado, a ja pocałowałem ją w czubek głowy.
-Chodźmy lepiej, bo Perrie się wkurzy.-Wstała, a ja zaraz po niej. Zdziwiłem się kiedy dziewczyna się do mnie przytuliła, ale nie protestowałem i poszliśmy do jej pokoju wtuleni w siebie. Usiadłem na łóżku, a dziewczyna odpaliła laptopa.
-To co oglądamy?-zapytała idąc w stronę łazienki.
-Nie wiem. To twoje urodziny, więc ty wybierasz.-Stwierdziłem fakt.
-Znajdź jakiś horror, a ja idę zmyć makijaż.-Rozkazała, a ja posłusznie podszedłem do laptopa i zacząłem oglądać stronę z proponowanymi ciekawymi filmami.
Komentarz=wielka motywacja
środa, 12 lutego 2014
Rozdział pierwszy. ''Jest duży i ma coś kręconego na głowie.''
*Dwa tygodnie później, dzień urodzin*
To już dzisiaj. Dzisiaj kończę równo osiemnaście lat i jestem pełnoletnia. Niewiarygodnie szybko zleciały mi te ostatnie dwa tygodnie szkoły. Zaczęły się wakacje! Hura.
Poszłam do łazienki, biorąc po drodze ciuchy, w które chce się ubrać. Wzięłam ożywiający prysznic i ubrałam się w naszykowane rzeczy. Umyłam zęby i zrobiłam lekki, naturalny makijaż. i wzięłam letni prysznic. Ubrałam się w naszykowane rzeczy i zrobiłam lekki makijaż. Jak skończyłam się szykować na spacer, poszłam ponownie do mojego pokoju po telefon i słuchawki. Ktoś otworzył drzwi bez pukania. Odwróciłam się po chwili, gdy zdałam sobie z tego sprawę.
-Gdzie to się wybiera bez śniadania? Wszystkiego najlepszego-powiedziała wychowawczyni kładąc wielki tort, który był Piękny *,*
-To dla mnie?
-Ktoś jeszcze dzisiaj ma 18-te urodziny? O kim zapomniałam?-zapytała z wielkim, uroczym uśmiechem na twarzy.
-Dziękuje-powiedziałam nieśmiało i przytuliłam się do niej.
-Nie dziękuj. Zjedz sama ten tort i przyjdź do mnie, smacznego-Wyszła.
Przeprasza, że co?! Sama mam go zjeść ?! Chyba ją coś porypało! Ja nie mam ochoty na jedzenie takiej ilości słodkiego, a już nie wspomnę o kaloriach kryjących się w tym czymś. Chociaż szczerze nie miałam żadnego wyjścia i zaczęłam powoli jeść 'mój prezent urodzinowy'. Nie będę kłamać, był przepyszny. Nie obyło się bez zdziwienia, gdy zjadłam cały tort i to w tak krótkim czasie. W prawdzie byłam przepełniona, ale jak powiedziała nauczycielka pokierowałam się do jej biura.
Trochę byłam wystraszona. Bo co jeszcze miałaby mnie wołać do siebie? Nie wystarczy jej ten tort?? Zapukałam do dębowych drzwi, a po chwili już wchodziłam zamykając za sobą ciemną powłokę.
-Chciała pani coś ode mnie, prawda?
-Usiądź proszę-zrobiłam to co mi rozkazała, a sama wstała i podeszła do jakiejś górnej szafki. Dosłownie chwilę później podała mi białe pudełeczko ozdobione różową kokardką. Spojrzałam zdziwiona w jej stronę.
-Otwórz-Odwiązałam wstążkę i byłam w szoku gdy ujrzałam to co było w środku.Znajdował się tam bilet vip na koncert One Direction!
Nie panowałam nad sobą i zaczęłam piszczeć ze szczęścia i z całej siły ją przytuliłam. Nie przestawałam krzyczeć 'Dziękuje'
Pierwszy raz w życiu tak się cieszyłam! Nie potrafiłam nawet uwierzyć, że spotkam moich idoli i będę mogła usłyszeć ich na żywo! Zdecydowanie to będą moje najlepsze urodziny.
Poszłam do łazienki, biorąc po drodze ciuchy, w które chce się ubrać. Wzięłam ożywiający prysznic i ubrałam się w naszykowane rzeczy. Umyłam zęby i zrobiłam lekki, naturalny makijaż. i wzięłam letni prysznic. Ubrałam się w naszykowane rzeczy i zrobiłam lekki makijaż. Jak skończyłam się szykować na spacer, poszłam ponownie do mojego pokoju po telefon i słuchawki. Ktoś otworzył drzwi bez pukania. Odwróciłam się po chwili, gdy zdałam sobie z tego sprawę.
-Gdzie to się wybiera bez śniadania? Wszystkiego najlepszego-powiedziała wychowawczyni kładąc wielki tort, który był Piękny *,*
-To dla mnie?
-Ktoś jeszcze dzisiaj ma 18-te urodziny? O kim zapomniałam?-zapytała z wielkim, uroczym uśmiechem na twarzy.
-Dziękuje-powiedziałam nieśmiało i przytuliłam się do niej.
-Nie dziękuj. Zjedz sama ten tort i przyjdź do mnie, smacznego-Wyszła.
Przeprasza, że co?! Sama mam go zjeść ?! Chyba ją coś porypało! Ja nie mam ochoty na jedzenie takiej ilości słodkiego, a już nie wspomnę o kaloriach kryjących się w tym czymś. Chociaż szczerze nie miałam żadnego wyjścia i zaczęłam powoli jeść 'mój prezent urodzinowy'. Nie będę kłamać, był przepyszny. Nie obyło się bez zdziwienia, gdy zjadłam cały tort i to w tak krótkim czasie. W prawdzie byłam przepełniona, ale jak powiedziała nauczycielka pokierowałam się do jej biura.
Trochę byłam wystraszona. Bo co jeszcze miałaby mnie wołać do siebie? Nie wystarczy jej ten tort?? Zapukałam do dębowych drzwi, a po chwili już wchodziłam zamykając za sobą ciemną powłokę.
-Chciała pani coś ode mnie, prawda?
-Usiądź proszę-zrobiłam to co mi rozkazała, a sama wstała i podeszła do jakiejś górnej szafki. Dosłownie chwilę później podała mi białe pudełeczko ozdobione różową kokardką. Spojrzałam zdziwiona w jej stronę.
-Otwórz-Odwiązałam wstążkę i byłam w szoku gdy ujrzałam to co było w środku.Znajdował się tam bilet vip na koncert One Direction!
Nie panowałam nad sobą i zaczęłam piszczeć ze szczęścia i z całej siły ją przytuliłam. Nie przestawałam krzyczeć 'Dziękuje'
Pierwszy raz w życiu tak się cieszyłam! Nie potrafiłam nawet uwierzyć, że spotkam moich idoli i będę mogła usłyszeć ich na żywo! Zdecydowanie to będą moje najlepsze urodziny.
-To jeszcze nie koniec-dodała z uśmiechem. Poszła do pokoju obok i przyniosła dużą paczkę. Co to może być? Podała mi je. Była na prawdę wielka i ciężka. Otworzyłam ją i to co tam ujrzałam jeszcze bardziej wbiło mnie w osłupienie. dostałam perfumy, nową gitarę, bluzkę, sukienkę i to.
-Dziękuje! dziękuje!-krzyczałam z radości. Byłam w tej chwili taka szczęśliwa!
Nienawidzę swoich emocji, bo po chwili zaczęłam płakać ze szczęścia.
-Nie dziękuj, są twoje urodziny. Idź tam gdzie się rano wybierałaś. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego.-Powiedziała tuląc mnie.
-Dobrze-powiedziałam.Wzięłam swoje prezenty i poszłam do pokoju. Położyłam paczkę koło mojego łóżka. Poszłam do łazienki i poprawiłam swój makabryczny makijaż, który pod nadmiarem emocji mi się rozmazał. Gdy byłam już gotowa wyjść, wyszłam. Pokierowałam się w stronę mojego ulubionego parku. Po około dwudziestu minutach wolnego spaceru znalazłam się na miejscu. Od zawsze kochałam tutaj przychodzić. Już jako małe dziecko mnie tu przyprowadzano. Stałam na moście. Patrzyłam się na wodę, słuchając Story of my life ♥ Nigdy nie potrafiłam nacieszyć się tym miejscem. Tyle wspomnień, tyle piękna! Uwielbiam oglądać otaczającą nas naturę. Jest tu tak bosko, że mogłabym zamieszkać w tym miejscu. Zatopiłam się w marzeniach i w piosence.
Tę piękną chwilę ktoś mi przerwał, a okazała się nią mała dziewczynka, która była tak śliczna i uderzająco podobna do Harry'ego Styles'a z mojego ulubionego zespołu.
-Przepraszam-powiedziała słodkim, dziecięcym głosikiem.
-Tak, kochanie?-zapytałam nachylając się w jej stronę, tak bym mogła spojrzeć w jej urocze oczęta.
-Zgubiłam się i nigdzie nie mogę znaleśdź mojego braciska-Wyszeptała smutna, ja tylko zaczęłam oglądać się dookoła.
-Pomogę ci, ale jak wygląda twój braciszek?-zadałam pytanie w kierunku dziewczyny.
-Jest duży i ma coś kręconego na głowie-Uśmiechnęła się uroczą, przekręciła parę słów.
-To się nazywają loki.-Odpowiedziałam.-Chodź poszukamy twojego braciszka.-Dodałam biorąc ją za małą rączkę.- Gdzie ostatni raz widziałaś swojego braciszka?
-Tam-wskazała paluszkiem miejsce nieopodal nas. Zabrałam ją w tamtą stronę.
-Widzisz gdzieś swojego brata?-zapytałam się, a dziewczynka zaczęła się rozglądać. Dosłownie chwilę później puściła moją dłoń i podbiegła do chłopaka w lokach z okularami przeciwsłonecznymi. Poszłam powoli w ich stronę.
-Musisz lepiej uważać na swoją siostrę.-Zwróciłam się do chłopaka, głaszcząc małą po główce
-Dziękuje. Na prawdę zacząłem się martwić, że coś jej się stało. Jestem Harry, Harry Styles.-Przedstawił się, a mnie zamurowało. Harry Styles?! Ten sam Harry z One Direction?! Przecież to nie jest w ogóle możliwe.
-n-n-Nelly.-Wyjąkałam się próbując przedstawić. Nie mogłam wydostać z siebie już ani jednego słowa. Chłopak się zaśmiał.
-Niech zgadnę..fanka?-zadał pytanie ukazując swoje cudowne tęczówki. Miałam wrażenie, że serce na chwilę mi przestało bić.
-Aż tak bardzo to widać?-zawstydziłam się trochę. Mam szczęście, że nie zaczęłam piszczeć i skakać wokół jego. Narobiłabym sobie siary, jak nic.
-Nie, ale słychać naszą piosenkę...
-Aaa...
-Ładnie wyglądacie lazem.-Wtrąciła się słodko dziewczynka. Spojrzałam się w jej stronę, a później na Harry'ego, który się szeroko uśmiechnął. Pierwszy raz w życiu poczułam jakieś dziwne kopanie w dole brzuchu. Co to mogło znaczyć?
-Dziękuje! dziękuje!-krzyczałam z radości. Byłam w tej chwili taka szczęśliwa!
Nienawidzę swoich emocji, bo po chwili zaczęłam płakać ze szczęścia.
-Nie dziękuj, są twoje urodziny. Idź tam gdzie się rano wybierałaś. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego.-Powiedziała tuląc mnie.
-Dobrze-powiedziałam.Wzięłam swoje prezenty i poszłam do pokoju. Położyłam paczkę koło mojego łóżka. Poszłam do łazienki i poprawiłam swój makabryczny makijaż, który pod nadmiarem emocji mi się rozmazał. Gdy byłam już gotowa wyjść, wyszłam. Pokierowałam się w stronę mojego ulubionego parku. Po około dwudziestu minutach wolnego spaceru znalazłam się na miejscu. Od zawsze kochałam tutaj przychodzić. Już jako małe dziecko mnie tu przyprowadzano. Stałam na moście. Patrzyłam się na wodę, słuchając Story of my life ♥ Nigdy nie potrafiłam nacieszyć się tym miejscem. Tyle wspomnień, tyle piękna! Uwielbiam oglądać otaczającą nas naturę. Jest tu tak bosko, że mogłabym zamieszkać w tym miejscu. Zatopiłam się w marzeniach i w piosence.
Tę piękną chwilę ktoś mi przerwał, a okazała się nią mała dziewczynka, która była tak śliczna i uderzająco podobna do Harry'ego Styles'a z mojego ulubionego zespołu.
-Przepraszam-powiedziała słodkim, dziecięcym głosikiem.
-Tak, kochanie?-zapytałam nachylając się w jej stronę, tak bym mogła spojrzeć w jej urocze oczęta.
-Zgubiłam się i nigdzie nie mogę znaleśdź mojego braciska-Wyszeptała smutna, ja tylko zaczęłam oglądać się dookoła.
-Pomogę ci, ale jak wygląda twój braciszek?-zadałam pytanie w kierunku dziewczyny.
-Jest duży i ma coś kręconego na głowie-Uśmiechnęła się uroczą, przekręciła parę słów.
-To się nazywają loki.-Odpowiedziałam.-Chodź poszukamy twojego braciszka.-Dodałam biorąc ją za małą rączkę.- Gdzie ostatni raz widziałaś swojego braciszka?
-Tam-wskazała paluszkiem miejsce nieopodal nas. Zabrałam ją w tamtą stronę.
-Widzisz gdzieś swojego brata?-zapytałam się, a dziewczynka zaczęła się rozglądać. Dosłownie chwilę później puściła moją dłoń i podbiegła do chłopaka w lokach z okularami przeciwsłonecznymi. Poszłam powoli w ich stronę.
-Musisz lepiej uważać na swoją siostrę.-Zwróciłam się do chłopaka, głaszcząc małą po główce
-Dziękuje. Na prawdę zacząłem się martwić, że coś jej się stało. Jestem Harry, Harry Styles.-Przedstawił się, a mnie zamurowało. Harry Styles?! Ten sam Harry z One Direction?! Przecież to nie jest w ogóle możliwe.
-n-n-Nelly.-Wyjąkałam się próbując przedstawić. Nie mogłam wydostać z siebie już ani jednego słowa. Chłopak się zaśmiał.
-Niech zgadnę..fanka?-zadał pytanie ukazując swoje cudowne tęczówki. Miałam wrażenie, że serce na chwilę mi przestało bić.
-Aż tak bardzo to widać?-zawstydziłam się trochę. Mam szczęście, że nie zaczęłam piszczeć i skakać wokół jego. Narobiłabym sobie siary, jak nic.
-Nie, ale słychać naszą piosenkę...
-Aaa...
-Ładnie wyglądacie lazem.-Wtrąciła się słodko dziewczynka. Spojrzałam się w jej stronę, a później na Harry'ego, który się szeroko uśmiechnął. Pierwszy raz w życiu poczułam jakieś dziwne kopanie w dole brzuchu. Co to mogło znaczyć?
Harry.
Jak tylko ją zobaczyłem odczułem wrażenie, że jest inna od tych wszystkich dziewczyn, jakie w życiu spotkałem. Nelly. Było to takie piękne imię. Nie wiem dlaczego, ale z dziwnego powodu byłem szczęśliwy jak moja siostra-Linsey powiedziała, że pasujemy do siebie. Nie to nie możliwe, abym mógł cokolwiek do niej czuć, ale nie potrafię oderwać od niej wzroku. Ledwo co ją poznałem, a już nie mogłem przestać o niej myśleć. Spokojnie, to tylko efekt przemęczenia.
Prologue. ♥
Dzień zapowiadał się na pozór dobrze. Powolnymi krokami kończyła się szkoła, a zaczynały wakacje. Niechętnie podniosłam się z miękkiego łóżka i zaczęłam się kierować w stronę szafy. Wyciągnęłam z niej ciuchy, a gdy byłam już pewna, że wszystko zabrałam poszłam powolnie do łazienki. Ubrałam się w wybrane rzeczy i rozczesałam
włosy. Zostawiłam je rozpuszczone, umyłam zęby i zrobiłam lekki makijaż. Po tym wszystkim wróciłam do swojego pokoju. Spakowałam potrzebne książki do plecaka. Bez śniadania zaczęłam podążać w kierunku szkoły. Po piętnastu minutach znajdowałam się pod wielkim budynkiem. Jak zwykle jestem
tu o wiele za wcześnie. Lekcje zaczynają się dopiero za godzinę.
Usiadłam na parapecie. Włożyłam słuchawki do uszy i włączyłam piosenki z nowego albumu mojego ulubionego zespołu.-One Direction, Midnight Memories. Wtopiłam się w piękny krajobraz parku, który znajdował się przy szkole. Widziałam jak dzieci słodko się bawiły ze swoimi rodzicami. Kochające się pary, które nie mogą wytrzymać bez siebie nawet króciutkiej chwilki. Chciałabym wiedzieć jak to jest mieć rodziców, bądź chłopaka.
-You and I...We don't wanna be like them-właśnie leciała solówka Harrego...Dołączyłam się do niego...
Usiadłam na parapecie. Włożyłam słuchawki do uszy i włączyłam piosenki z nowego albumu mojego ulubionego zespołu.-One Direction, Midnight Memories. Wtopiłam się w piękny krajobraz parku, który znajdował się przy szkole. Widziałam jak dzieci słodko się bawiły ze swoimi rodzicami. Kochające się pary, które nie mogą wytrzymać bez siebie nawet króciutkiej chwilki. Chciałabym wiedzieć jak to jest mieć rodziców, bądź chłopaka.
We can't make it 'till the end...
Nothing can come between..
You and I
not even the gods above
can seperate the two of us
No, nothing can come between
You and I...
Oh, you and I.
Kocham tą piosenkę...Chyba jak każda Directioneka. Z tych myśli wybudził mnie dzwonek na lekcje. Boże już?! Poszłam pod sale gdzie ma się odbywać pierwsza lekcja, czyli historia. Czekaliśmy na nauczyciela, który po chwili przyszedł i kazał nam wejść do sali...
-Zajmijcie proszę miejsca. Ja muszę jeszcze na chwilkę wyjść i załatwić pewną rzecz.-powiedział nauczyciel wychodząc, do któregoś z rodziców.
-Haha. Kochana Dajrekszonerka nie ma przyjaciela żeby pogadać? Biedna może kupie ci miśka żebyś mogła się do niego poprzytulać-powiedziała żenująco głupio Amy, a każdy zaczął się z tej uwagi śmiać. Nie wiedziałam jak w ogóle można było się kolegować z takim plastikiem. Mam bardzo dużą tolerancje, ale to już przesada. Kto normalny zakłada na siebie pięć warstw tapety i uważa się za piękną? Przecież to jest chore. Już nie wspomnę o chodzeniu z taką osobą, ble...
-Uważaj słodziutka bo jeszcze jakaś zmarszczka z pod tej tapety ci wyjdzie-odszczekałam się jej i włożyłam słuchawki w uszy. Dziękowałam sobie w duszy, że zdecydowałam się zostawić rozpuszczone włosy. Było mi na rękę, gdy nauczyciel wrócił, a ja mogłam słuchać muzyki.
Lekcje się skończyły. Przynajmniej ostatnimi zajęciami miło zakończyłam dzień w szkole. Graliśmy w piłkę nożną na W-fie. Nie jestem jakoś utalentowana sportowo, ani nie ciągnie mnie do grania w jakiekolwiek sporty, lecz piłka nożna to jedyne zajęcie, które w mały sposób uwielbiam. Taka jakby pasja, która daje mi chwilę zapomnienia.
Przebrałam się w swoje normalne ciuchy i wyszłam ze szkoły. Po drodze weszłam jeszcze do jakiegoś sklepu spożywczego i kupiłam bułkę słodką. Jak mój wychowawca dowiedziałby się, że znowu poszłam do szkoły bez śniadania przez cały tydzień prawiłby mi morały o zdrowym odżywianiu.
'Musisz jeść regularnie przynajmniej trzy większe posiłki dziennie. Jesteś za chuda, a twój organizm jeszcze się do końca nie ukształcił. Chcesz mieć problemy ze zdrowiem?'
Cały czas jak to mówi chce mi się śmiać. Nigdy nie uważałam siebie za osobę, która w którymkolwiek miejscu była wystarczająco chuda. Dla siebie jestem za gruba, a nie mogę nic z tym zrobić. Zawsze gdy próbowałam zacząć jakąś dietę musiałam kontaktować się z wychowawcą i kucharkami. Po kilku próbach zrezygnowałam z tego. Chodziłam nawet na dłuższe spacery i starałam się biegać, ale też nauka mi na to nie pozwalała.
Po paru minutach byłam już przed domem dziecka, w którym muszę mieszkać. Rodzicie porzucili mnie parę dni po narodzinach. Za dwa tygodnie minie już osiemnaście lat w tym miejscu. Zapewne będę siedzieć u siebie w pokoju, lub Perrie mnie gdzieś wyciągnie. Musze być przygotowana na to, że spędzę urodziny w samotności.
-Uważaj słodziutka bo jeszcze jakaś zmarszczka z pod tej tapety ci wyjdzie-odszczekałam się jej i włożyłam słuchawki w uszy. Dziękowałam sobie w duszy, że zdecydowałam się zostawić rozpuszczone włosy. Było mi na rękę, gdy nauczyciel wrócił, a ja mogłam słuchać muzyki.
Lekcje się skończyły. Przynajmniej ostatnimi zajęciami miło zakończyłam dzień w szkole. Graliśmy w piłkę nożną na W-fie. Nie jestem jakoś utalentowana sportowo, ani nie ciągnie mnie do grania w jakiekolwiek sporty, lecz piłka nożna to jedyne zajęcie, które w mały sposób uwielbiam. Taka jakby pasja, która daje mi chwilę zapomnienia.
Przebrałam się w swoje normalne ciuchy i wyszłam ze szkoły. Po drodze weszłam jeszcze do jakiegoś sklepu spożywczego i kupiłam bułkę słodką. Jak mój wychowawca dowiedziałby się, że znowu poszłam do szkoły bez śniadania przez cały tydzień prawiłby mi morały o zdrowym odżywianiu.
'Musisz jeść regularnie przynajmniej trzy większe posiłki dziennie. Jesteś za chuda, a twój organizm jeszcze się do końca nie ukształcił. Chcesz mieć problemy ze zdrowiem?'
Cały czas jak to mówi chce mi się śmiać. Nigdy nie uważałam siebie za osobę, która w którymkolwiek miejscu była wystarczająco chuda. Dla siebie jestem za gruba, a nie mogę nic z tym zrobić. Zawsze gdy próbowałam zacząć jakąś dietę musiałam kontaktować się z wychowawcą i kucharkami. Po kilku próbach zrezygnowałam z tego. Chodziłam nawet na dłuższe spacery i starałam się biegać, ale też nauka mi na to nie pozwalała.
Po paru minutach byłam już przed domem dziecka, w którym muszę mieszkać. Rodzicie porzucili mnie parę dni po narodzinach. Za dwa tygodnie minie już osiemnaście lat w tym miejscu. Zapewne będę siedzieć u siebie w pokoju, lub Perrie mnie gdzieś wyciągnie. Musze być przygotowana na to, że spędzę urodziny w samotności.
wtorek, 11 lutego 2014
Powitanie :3
Subskrybuj:
Posty (Atom)