sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 3 'Czemu nie chcesz iść na koncert i to jeszcze ONE DIRECTION?!'


Harry. 

    Nie wiem dlaczego, ale nie potrafię o niej zapomnieć. Robię wszystko co mogę, ale to i tak nic nie daje. Próbuje się jakoś zająć, czymś pożytecznym. Czymkolwiek, ale wszystko mi się kojarzy tylko z nią. Czuje...Taką jakby pustkę. Zrobiłbym wszystko, aby chociaż raz się z nią spotkać. Nawet jej nie znam! Pomimo tego, czuje jakby była wszystkim. Nie wiedzieć dlaczego, ale mam wrażenie jakby świat się mi zawalił. Zastanawia mnie tylko dlaczego do diabła uciekła?! Jestem pewien, że już zapomniała o moim istnieniu i jestem dla niej tylko 'idolem'. Może uciekła bo ma kogoś?
    Na samą myśl o tym zrobiło mi się nie dobrze. Czemu nie potrafię o niej zapomnieć? Moje przemyślenia przerwało ciche pukanie do drzwi. Po chwili Liam wszedł wkurzony do pokoju.
-Stary, pamiętasz jeszcze coś takiego jak próby, na których musimy się stawiać?-zapytał patrząc na mnie wrogim spojrzeniem.
-Taaa niestety.
-Jak pamiętasz do się szykuj, przecież za dziesięć minut mamy być w studiu, a ty nawet nie masz zamiaru ruszyć swoich czterech liter?-zapowiedział 'trochę zły'. No tak nasz 'Daddy' zawszę jest taki jeśli chodzi o karierę. Nie wiem jak jeszcze możemy z nim wytrzymywać, a no tak my już nie wytrzymujemy.
-Dobra spadaj, zaraz zejdę-powiedziałem, a on wyszedł. Nie chętnie wstałem z wygodnego łóżka i wziąłem swój telefon. Zanim jednak wyszedłem odblokowałem ekran i włączyłem wi-fi z nadzieją, że ona się odezwała. Nic. Zrezygnowany i trochę przygaszony zszedłem na dół gdzie czekała już na mnie cała czwórka.
-Ej loczek, co jest?-spytał Louis biorąc kluczyki. Zignorowałem jego pytanie i poszedłem na podwórko, czekając aż otworzą mi samochód.-To mi się nie podoba.-Ledwie usłyszałem głos z domu na co cicho jęknąłem. Ciągle w głowie miałem komentarz dziewczyny.

    '' Zamknij na chwilę oczy, a wszystko odejdzie w niepamięć. Nic nie trwa wiecznie i w życiu właśnie tym trzeba się kierować. Nawet jeżeli myślisz, że coś jest brzydkie-skup się na jego zaletach, a gdy jest piękne, cudowne-staraj się wyłapać w nich wady.''

   Ona jest taka mądra...Nie wiem jak ona to zrobiła, ale nie potrafię przestać myśleć! Jeszcze nigdy w życiu nie zdarzyło mi się coś takiego. 
   Patrzyłem się tępo w niebo starając przestać o niej rozmyślać. Ciekawi mnie, czy ją kiedyś spotkam. Może wydaje się to chore, ale potrzebuje tego. Chce tego. Chce również poznać odpowiedź, dlaczego wtedy pobiegła, czemu nie mogła zostać?
-Harry żyjesz?-poklepał mnie po ramieniu Niall, a ja w końcu się otrząsnąłem. Spojrzałem się na niego, a później otworzyłem drzwi, po czym wszedłem na miejsce po środku, zapinając pasy bezpieczeństwa.
-Harry na pewno chcesz jechać na próbę?-zapytał Daddy, a ja wzruszyłem ramionami. Koło mnie usiadł Niall. 
-Muszę tam chodzić. -Odparłem i zacząłem patrzeć przed szybę samochodu. 
-Nie musisz, jak nie jesteś w stanie.-Stwierdził zniesmaczenie. 
-Jedziesz czy nie?-warknąłem w jego stronę i wyjąłem telefon z kieszeni. Miałem wielką nadzieje, że chociaż się odezwała. Nawet komentarzem! Proszę! 
  Westchnąłem kiedy się okazało, że powiadomienia przyszły jedynie od setek fanek. Czemu ona nie mogła mi zadawać miliony pytań? Harold weź się w garść.
   Po chwili byliśmy już na miejscu i zaczęliśmy próby. Nie potrafiłem się na nich skupić i co chwilę fałszowałem lub zapominałem słów swojej zwrotki. Chciałem się jakoś przyłożyć do tego, ale nie potrafiłem! Dlaczego nie potrafię o niej zapomnieć? 
-Na prawdę musiało coś się stać.-Powiedział Zayn na przerwie. Nie miałem ochoty w ogóle wdawać się z nimi w dyskusję. Niech uważają co chcą.
-Harry chcesz jechać do domu?-spytał po chwili Tommo. Chciałbym pojechać do niej.-Pomyślałem, ale jednak nie powiedziałem tego na głos.
-Nie.-Wzruszyłem ramionami po raz setny tego dnia. 

Nelly.

    Gdy tylko skończyliśmy oglądać wybrany film postanowiliśmy się powoli szykować. Robert poszedł do swojego pokoju, a Perrie do swojego, tak, że zostałam tutaj sama. Kompletnie nie wiedziałam jak mam się ubrać. Stoję dobre dziesięć minut przed otwartą szafą i próbuje znaleźć jakiś odpowiedni strój. Po chwili zaryzykowałam i wzięłam ten zestaw. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się w wybrane ciuchy, zrobiłam lekki makijaż, rozczesałam włosy i zrobiłam lekkie loki. Trochę poprawek i byłam już gotowa. Myślałam, że dłużej mi to zajmie, ale jednak się myliłam. Weszłam do pokoju Perrie. Tak samo jak ja piętnaście minut temu stała przy szafie nie mogąc nic znaleźć. Podeszłam do niej i wyjęłam z szafy ten zestaw. Wzięła go i po chwili przyszła już naszykowana.
-Gotowa?-zapytała się przeglądając się w lustrze. Wyglądała ja zawsze pięknie, a ja gorzej od ogra. Przyzwyczaiłam się do tego.
-Tak, idziemy jeszcze po Roberta i do klubu, tylko jakiego?-spytałam się. Zapomniałam, że nie wiem gdzie mamy iść. Wiem tylko, że to klubu, ale jakiego, to już nie.
-Do JuJu czy jak tam się nazywa. Czytałam, że tam jest super muzyka, alkohol, fajni chłopacy.W końcu są twoje urodziny piękna-powiedziała, a ja zaczęłam się śmiać. Ja? piękna? Dobre mi żarty.
-Ja piękna? haha spójrz na siebie, o sobie możesz tak powiedzieć, a nie o mnie.-wydukałam śmiejąc się.
-Tsa. Wpijaj sobie te kłamstwa to główki. Jesteś piękna i nikt tego nie zmieni. No chodź już-Pogoniła  otwierając mi drzwi. Poszliśmy do chłopaka.
-Gotowy?-zapytałam się go, a on się spojrzał. 
-Wow wyglądacie...Pięknie..-powiedział patrząc na nas swoimi wielkimi oczami.
-Pośpiesz się, albo idziemy same-oburzyła się znudzona Perrie.
-Ja już dawno jestem gotowy, tylko na was czekałem.
-Dobra to chodźcie. Imprezę czas zacząć-klasnęłam w dłonie wychodząc z pomieszczenia.. Wsiedliśmy do Taksówki i po chwili znajdowaliśmy się pod wielkim klubem ''JuJu'' Zapłaciliśmy Taksówkarzowi i weszliśmy do klubu.
Byłam w szoku jak tylko przekroczyłam próg budowli. Było pięknie, kolory ścian idealnie grały z kolorystyką mebli. Myślałam, że będzie tłum. Jednak było mało ludzi, co bardzo mnie zdziwiło bo zaczynają się wakacje.
Perrie z Robertem od razu poszli do baru, nie chciałam być gorsza i poszłam za nimi. Nigdy nie piłam na imprezach, ale w końcu są moje urodziny, trzeba zabalować. 
-3 razy Candy Apple Martini-zamówiła Perrie i po chwili dostaliśmy nasze zamówienie. Nie byłam do końca pewna czy wypić, czy lepiej nie. Po chwili jednak wzięłam łyk kolorowej cieczy.Od razu poczułam procenty we krwi. Po paru minutach film mi się urwał.
   Obudziłam się o dziwo w swoim pokoju, a głowę chciało mi rozerwać. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na zegarek, który wisiał na ścianie. Była 9:32 Jezu! tak wcześnie?! Miałam ochotę jeszcze położyć się spać, ale ból głowy nie pozwalał mi na to. Spojrzałam na szafkę nocną, na której leżała kartka.Zaczęłam czytać.

'Nieźle wczoraj zabalowałaś, pomyślałem że jak wstaniesz będzie cię głowa boleć wiec, przyniosłem ci aspirynę  
                                                                                             Robert '

    Odłożyłam kartkę, wzięłam lek i popiłam go wodą. Wstałam i od razu podeszłam do lusterka, które było w moim pokoju. 
-Aaaaa!-krzyknęłam jak tylko siebie zobaczyłam. Wyglądałam okropnie.Włosy potargane, makijaż rozmazany, ciuchy pogniecione. Trup, chodzące zombie. Zaczęłam się śmiać jak opętana, tak, że po chwili zaspana Perrie wparowała do mojego pokoju.
-Czego się ryjesz?! Ludzie chcą spać!-krzyknęła, ona też nie wyglądała jak Top Model. Spojrzała się w lustro i też zaczęła się śmiać. -haha, co się w.c.z.or.a.jj ddz.i..ał.o?-dodała przez śmiech
-Nie pamiętam, haha ale chyba coś za dużo wypiliśmy-powiedziałam już trochę uspokojona.-Dobra czas się trochę ogarnąć.-Dodałam podchodząc do szafy. 
-No, trochę to na pewno zajmie-Szepnęła wychodząc z mojego pokoju. Wyciągnęłam z szafy ten zestaw i poszłam do łazienki. Nalałam wody do wanny i po chwili już znajdowałam się w gorącej cieczy. Po dwudziestu minutach wyszłam bo woda robiła się chłodna. Dokładnie wytarłam się swoim niebieskim ręcznikiem i założyłam wybrane ciuchy. Umyłam zęby, zrobiłam lekki makijaż i rozczesałam włosy w luźnego koka. Spojrzałam w lusterko-może być-poszłam do swojego pokoju i odpaliłam laptopa. Zalogowałam się na Twitter.com i od razu zaczęłam czytać nowego posta przyjaciółki.

 'Wczoraj było super, tylko szkoda, że nic nie pamiętam ;c @NellyBrow wszystkiego najlepszego jeszcze raz.@RobertEdwards może ty coś pamiętasz? Łeb mnie boli, ale było warto. Dzień wolnego i znowu szykowanie się na koncert! Tak w końcu! @NellyBrow szykuj już ciuchy i kosmetyki, w końcu ty chodzisz do Technikum stylistycznego ♥ Musimy wyglądać pięknie! -chociaż ty w wszystkim wyglądasz pięknie-Kocham was @RobertEdwards i @NellyBrow! ♥'  

   Powoli tracę nadzieje, że uda mi się wymigać od tego koncertu. Czemu ona nie może dać mi spokoju, nie wie, że nie chce go widzieć? Nie chce niszczyć jemu życia, a po za tym on już pewnie mnie nie pamięta. Chce zapomnieć, lecz nie umie. Jakbym go wtedy nie spotkała, na pewno teraz bym nie siedziała na łóżku i miała wyzuty sumienia. Przynajmniej spełniło się jedno moje marzenie i teraz mam nowe ' Zapomnieć o Nim'. Ciekawe co byłoby gdybym tam została? Nie, Nelly zapomnij o nim! Nie jesteś i nigdy nie będziesz z nim! Zaraz i tak będziesz czytała w gazetach, że 'Harry Styles ma nową dziewczynę', a jak on coś do mnie czuje? Nie oszukuj się, przecież Harry jest sławny, a ty jesteś zwykłą dziewczyną i to  w dodatku z domu dziecka. Nie łudź się, on już o tobie zapomniał! a jak nie ?! Możesz się tylko oszukiwać, on nawet nie pamięta twojego imienia-w mojej głowie właśnie toczyła się wojna pomiędzy rozsądkiem, a sercem. Nie będę się oszukiwać, głos w mojej głowie ma racje, nie mam u niego szans. Przecież on jest sławny, a ja co? Samotna dziewczyna bez rodziny, brzydka, gruba, głupia, słaba, bezuczuciowa suka. Wszyscy w szkole właśnie tak mnie określają.. On? On jest piękny, wysportowany, miły, radosny, popularny, przyjacielski, jest w zespole, ma kochającą się rodzinę. Jest przeciwieństwem mnie. Nie, nie idę na koncert. Już nawet wiem co zrobić by nie pójść. Może nie jest to mądre posunięcie z mojej strony, ale nie mam innego wyjścia. Wstałam z wygodnego łóżka i poszłam do szafy.Wyciągnęłam z niej torbę i wsadziłam w nią jakieś ciuchy, szczotkę, dusz do rzęs, kasę i inne potrzebne rzeczy. Napisałam malutki liścik żeby ktoś nie wpadł w paranoję, znając ten ktoś jest Perrie.

  'Perrie wiem, że nie darujesz mi tego, ale ja na serio nie chce go spotkać. Nie mam zamiaru niszczyć mu życia. Nie martw się o mnie, przyjdę po koncercie ;* mam nadzieje, że się nie gniewasz?
                                                                                                                             Nelly'

     Szybko położyłam kartkę na biurko i jak najszybciej, a za razem dyskretnie wyszłam z budynku. Kierowałam się do hotelu. Wiem słaba jestem, ale przynajmniej nie będzie przeze mnie cierpiał. Po dwunastu minutach byłam pod hotelem. Wynajęłam pokój  i poszłam do niego. Od razu rzuciłam się na łózko z nadzieją, że będę miała chwile spokoju, ale jednak nie. Dostałam SMS-a on Roberta.

 'Czemu nie chcesz iść na koncert i to jeszcze ONE DIRECTION?! ;o Robert. xx''

 ' Nie chce się z nim spotkać. Nelly xoxo '

 'Nelly, jak go kochasz powinnaś z nim o tym porozmawiać, a nie od niego uciekać. Może na serio on cię kocha? Jak jeszcze raz tak zwiejesz to cię zabije, myślałem, że ktoś cię porwał. Robert xx'

 ' Ta, kosmici mnie porwali i teraz mi wysysają mózg jak zombie ;o raduj! Nelly x'

 'To na prawdę nie jest śmieszne Nelly. Masz u niej przechlapane, więc lepiej nie przychodź więcej do domu. x' 

 'Okay, Nelly.'

    Wzięłam wyjęłam kartę i schowałam ją to kieszeni moich spodni tak, jak telefon. Nie chętnie wstałam i wyszłam z hotelu. Włożyłam słuchawki i włączyłam piosenkę. Nie wiem nawet jaką, po prostu leci. Poszłam to parku gdzie go spotkałam. Na szczęście nie widziałam nigdzie jego. Poszłam na ten sam mostek, gdzie jego siostra Linsey się zgubiła. Wpatrzona w krajobraz tego miejsca, usłyszałam kogoś za sobą. Odwróciłam się i od razu tego pożałowałam. Stał tam przede mną.
-Nelly?-zapytał nie dowierzając, po chwili znalazłam się w jego mocnym uścisku. Serce mówiło mi żebym bardziej się w niego wtuliła, a rozum żebym się od niego odczepiła. Jednak rozum ma większą władzą, niż serce. Odczepiłam się od chłopaka, chociaż miałam ochotę trwać z nim całe swoje życie, nie mogłam.
-Harry, zapomnij o mnie, proszę-powiedziałam ledwie słyszalnie. Miałam ochotę płakać, ale powstrzymywałam łzy.
-Ale ja nie potrawie. Może ledwo się znamy, ale...Ale jesteś dla mnie wszystkim.-Mówił patrząc na mnie swoimi pięknymi tęczówkami i jak ostatnim razem delikatnie chwycił mój podbródek. Myślałam, że gorzej być nie może, ale jednak może.
-Ale musisz o mnie zapomnieć.-Szepnęłam już nie powstrzymując łez, które uciekły z dotychczasowej kryjówki.
-Nelly proszę, bez ciebie nie mogę normalnie funkcjonować...Kocham cię i...
-Proszę, zapomnij o mnie-przerwałam mu. Pocałowałam go szybko i pobiegłam jak najdalej mogłam. Jak myślałam, że już znikłam mu z oczu, spojrzałam za siebie, na szczęście nie widziałam go. Szybko ruszyłam do hotelu, w którym chwilowo mieszkałam. Pobiegłam do swojego pokoju i zamknęłam go na klucz. Od razu gdy tylko wiedziałam, że jestem bezpieczna zsunęłam się z nich nie przestając płakać. Kocham go. Nie wiem czemu poszłam do tego parku. Mogłam się nie ruszać z pokoju. Czemu nie mogę mieć normalnego życia? Czemu nie mogę mieć rodziny? Czemu muszę akurat GO kochać?
Nie będę się już użalać, muszę zapomnieć. Muszę zapomnieć..
-Dobra Nelly ogarnij się-pomyślałam i wytarłam łzy z moich polików. Wstałam z zimnej podłogi i poszłam do torebki, wzięłam z niej ciuchy i poszłam do łazienki. Dobrze, że wzięłam kosmetyki. Przebrałam się i zrobiłam nowy tym razem trochę 'ostrzejszy' makijaż. Nie za dobrze się czułam w takim makijażu, ale w końcu trzeba próbować nowych rzeczy.


Komentarz=wielka motywacja 

2 komentarze: