wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział 5 'Przepraszam.'


Harry.

   Już na prawdę myślałem, że to jest koniec i jej już nigdy nie spotkam. A jednak! Kiedy tylko Zayn do mnie zadzwonił i powiedział o niej...Boże! Byłem taki szczęśliwy, że wiem gdzie mieszka! Pobiegłem szybko do swojego samochodu i ruszyłem w stronę domu dziecka.
   Może dlatego chciała żebym o niej zapomniał? Ale to, że mieszka w domu dziecka nie jest istotne. To nie jest jej wina, że rodzice ją oddali. Przecież mnie nie interesuje gdzie się wychowała. Myślałem tak dopóki nie zajechałam pod wielki budynek, w którym mieszkała dziewczyna. Miałem wrażenie, że zaraz moje serce zwariuje. Wyszedłem z samochodu i szybko pobiegłem potykając się co chwila do jej pokoju. Stałem chwilę przed jej drzwiami, zastanawiając się czy aby na pewno zapukać. 'Kurwa! Harry ty ją kochasz! Musisz o nią walczyć!'- odezwał się głos w mojej głowie. Miał rację.      Delikatnie zapukałem do drzwi. Po chwili usłyszałem tym cudownym głosem ciche 'proszę'. Otworzyłem je i ujrzałem kruche ciało dziewczyny, która leżała na łóżku z lekko rozmazanym makijażem. Podszedłem bliżej starając się zapanować nad sercem, a ona przeszła do pozycji siedzącej.
-Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam?-zapytała smutno, a ja poczułem ukucie.
-Szukałem cię.
-Miałeś zapomnieć.-Powiedziała, a ja usiadłem koło niej łapiąc ją za dłoń. Patrzyłem się w jej zielone tęczówki.
-Nie potrafię.-Wyszeptałem. Nie mogłem uwierzyć, że jest tak blisko.
-Harry proszę.-Wyjąkała próbując wyrwać swoją dłoń, na co ja jej nie pozwoliłem.
-Nelly to ja proszę. Nie wiem dlaczego tak bardzo pragniesz, abym zapomniał, ale...ale ja nie potrafię. Wiem, widzimy się zaledwie trzeci raz, a czuje,  że jesteś wszystkim. Nie mogę tak po prostu zapomnieć. Znaczysz dla mnie na prawdę wiele i nie interesuje mnie to, że ktoś pomyśli o mnie jak o wariacie. Nelly, j-a...j-a potrzebuje cię.-Wydukałem jąkając się. Nie byłem w stanie niczego więcej wydobyć z siebie. Zatraciłem się w jej oczach. Nie chciałem patrzeć jak płacze, więc wytarłem łzy z jej policzka, po czym ją przytuliłem. Może to się wydaje chore. ale nawet taki lekki dotyk jej skóry sprawia ze mnie największego szczęściarza. Oderwałem się lekko nadal byłem blisko niej. Patrzyłem w jej śliczne zielone tęczówki. Po chwili je zamknęła, ale ja się nie ruszyłem.
-Harry, proszę.-Wyjąkała.
-Nelly...
-Przepraszam.-Wydukała nadal nie otwierając oczu.
-Kocham cię.-W końcu udało mi się to powiedzieć.
-J-ja.-Tak seksownie przygryzła dolną wargę.-Ciebie też kocham.-Wyszeptała po chwili ciszy. Uśmiechnąłem się lekko. Byłem szczęśliwy, najszczęśliwszy.


Perrie.

    Mam cichą nadzieje, że Harry coś zrobił z Nelly. Na prawdę nie chciałam żeby cierpiała przez całe życie z tak głupiego powodu. Zasługiwała na niego, a on zasługiwał na nią.
    Z tych myśli wyrwał mnie Zayn, który machał mi przed oczami swoimi wielkimi dłońmi. Spojrzałam się na niego pytająco, na co on się uśmiechnął. Co zresztą odwzajemniłam.
-Coś się stało?-usłyszałam głos mojego idola. Jak to pięknie brzmi. Mojego idola.
   Nie myślałam, że go kiedyś spotkam spotkam. Nie wspomnę już o tym, że będę siedziała na przeciwko niego i miała szanse patrzeć w jego czekoladowe tęczówki. Nie miałam nadziei, że kiedyś chociaż na niego spojrzę. Według mnie Nelly ma szczęście, jakie nikt inny nigdy nie miał.
   Dlaczego ja nie mogłam mieć takiego szczęścia? Moje życie jest bardzo skomplikowane i zakręcone, że nawet ja nie rozumiem co się w nim dzieje. Za dnia byłam zwykłą dziewczyną, która cieszy się z życia, a w nocy należałam do ulicznej bandy. Raz byłam dobra, a za drugim razem przekraczałam granice, których nikt normalny by nie przekroczył.
-Nie, nic-w końcu mogłam wydostać się z moich myśli.
-Na pewno?
-Tak. Zamyśliłam się tylko. Mam  nadzieje, że Harry jakoś pomoże-w sumie może i nie jestem jakimś ideałem, ale jeżeli chodzi o moich przyjaciół to zawsze staram się stawać w ich obroni i być z nimi do końca. Są dla mnie najważniejsi i nie wiem co bym zrobiła bez Nelly.
   Może i Zayn jest moim idolem, ale nie za bardzo miałam ochotę tutaj z nim siedzieć. Liczyło się tylko to, że Harry jest teraz przy Nelly, dzięki chłopakowi. Gdybym mogła to bym już dawno stąd wyszła i nie wracała nigdy więcej. Dla Nelly muszę się postarać.
   Szczerze czemu taka jestem, to nie wiem. Może przez tego debila co zniszczył mnie od środka? Tym skurwielem jest mój ojciec. Od zawsze go nienawidziłam.
   Moja mama przez niego popełniła samobójstwo kiedy ja miałam cztery latka. Nie za bardzo ją wtedy pamiętałam, ale wiem, że na pewno była piękna. Robert tylko trochę ją pamięta bo miał wtedy sześć lat.
   Ojciec ciągle bił i się nad nami znęcał. Psychika miałam i tak słabą, a on jeszcze bardziej ją niszczył. Gdy mój brat miał osiem lat, a ja sześć do naszego domu przyszła opiekunka. Zadzwoniła na policje i oni nas zabrali do domu dziecka. Szerze nie żałuje tego, że został sam. W ten sposób właśnie poznałam Nelly. Nawet teraz nie może dać mi spokoju i przez tego osobnika siedziałam już w poprawczaku. Czasami miałam wrażenie, że mnie śledzi. Nie byłam w stanie powiedzieć tego Nelly, ani nikomu. Ona myśli, że mam idealne życie i niczego mi nie potrzeba. Tak na prawdę to ona ma lepsze życie bo przynajmniej nie pamięta swojego dzieciństwa, ani rodziców.
     Zayn przez cały czas jakoś dziwnie na mnie patrzył. Ciągle próbuje to odwzajemnić, ale nie jestem w stanie. Nie łatwo mi było udawać uczuć.
     Po chwili wpadłam na pomysł. Może wydawał się lekko egoistyczny, ale w sumie każdy człowiek jest egoistą.  (dowiedzie się w następnych rozdziałach.)
  Nie pewnie zbliżyłam swoją dłoń do jego i delikatnie je splotłam. Patrzyłam na nasze złączone dłonie, a później na niego. Zmarszczył czoło, ale nie wydobył z siebie żadnej uwagi. Po chwili się jednak opamiętał.
-Co ty robisz?-spytał odrywając swoją dłoń i cofając się.
-Przepraszam...Nie chciałam. Po prostu...Em..
-Dobra nie musisz się tłumaczyć, rozumiem-powiedział, po czym się zaśmiał. Poczułam jak policzki zaczynają mnie piec. Chciałam jak najszybciej wyjść z kawiarni.
-Ja na prawdę przepraszam. Muszę już iść, dziękuje za wszystko-wyszeptałam i szybko poszłam do wyjścia. Miałam płaski obcas więc gdy tylko przekroczyłam próg drzwi zaczęłam biec w stronę domu dziecka. Po jakiś trzydziestu minutach długiego biegu w końcu dotarłam to tak upragnionego miejsca. Weszłam do pokoju trzaskając drzwiami i rzuciłam się wykończona na łóżko.
   Nie miałam siły na nic kompletnie, a za dwie godziny mam spotkanie z moją bandą. Nie wierze, że tak poległam przy chłopaki. Jeszcze nigdy nie byłam odrzucona od nikogo. Może jednak Harry przekona Nelly i pójdziemy na ten koncert i może tam mi się uda.
   Do miejsca naszego spotkania jest bardzo daleko, a nie mogę wziąć taksówki bo nikt nie może wiedzieć gdzie to jest. Nie chętnie wstałam z wygodnego łóżka i poszłam do szały. Wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki gdzie szybko się umyłam i ubrałam się w wyznaczone rzeczy. Gdy już byłam ubrana zrobiłam swój normalny makijaż na takie okazje. Spojrzałam jeszcze raz na siebie.-Ładnie, a za razem strasznie.- Jestem gotowa. Zamknęłam swój pokój na klucz i wyszłam. Pech jednak chciał, aby, natknęła się na Nelly. Stała patrząc się na mnie z otwartą buzią.
-Nikt ma nie wiedzieć, rozumiesz? Później ci opowiem-powiedziałam, a ona tylko przytaknęła. Wyminęłam ją i jak najszybciej poszłam w wyznaczone miejsce. Udało mi się dotrzeć tam osiem minut przed czasem. Zeszłam po schodach do małego baru. Zamówiłam procenty i po chwili rzuciłam się na kanapę. Tutaj w końcu mogę być prawdziwą sobą. Czekałam jeszcze te 10 minut na resztę...
 
Komentarz=wielka motywacja   

2 komentarze: