czwartek, 20 lutego 2014

Rozdział 6 'Nie martw się, ja się za ciebie wezmę.'

 -Siema mała-usłyszałam męski głos za mną. Wiedziałam, że mówi to do mnie, gdyż jestem tu jedyną dziewczyną.
-Mała to jest twoja pała-odszczekałam się Danielowi. Skąd ja to wiem? Po pierwsze znam go od dawna, a po drugie on na mnie leci. Nie raz już mi to mówił, ale ja za każdym razem dawałam mu kosza i miałam z tego wielką frajdę. Nie wiem czemu on w ogóle należy do tej gruby. Przecież on nawet  nie umie normalnie trzymać broń. Jedyne co potrafi to powiedzieć parę słówek z internetu.
-Hmm. Ciekawe, chcesz się przekonać?-mrugnął i przybliżył się. Nie chciałam być gorsza i po chwili zarobił w brzuch od małej dziewczynki z domu dziecka. Oh, jak ja uwielbiam się na nim wyżywać. Lecz tą 'fajną' chwile przerwał Tony.
-Takie zabawy po spotkaniach.-Upomniał w naszą stronę.-Mamy nowego, którego z miłą chęcią Perrie przyjmie i opowie co trzeba robić, nieprawdaż?-jak tylko usłyszałam, że ja mam kogoś uczyć naszego 'regulaminu', zaczęłam się dusić. Boshe...Może mam jeszcze kogoś niańczyć?
-A co ja niby jestem? Niańka? haha, śmieszny jesteś-syknęłam sarkastycznie, a on tylko zmroził mnie wzrokiem.
-Tak, a po co niby tu jesteś?-chciałam mu przywalić i prawie mi się udało, ale powstrzymał mnie Daniel.
-Yhy.-Tylko to zdążyłam z siebie wydobyć bo po chwili koło Tony'ego stał wysoki brunet o pięknych niebieskich oczach. Ubrany był w ciasną czarną skórzaną kurtkę, spodnie podobnego koloru co kurtka, a pod nią było widać szary T-shirt. Gdzieniegdzie było widać tatuaże, nie będę kłamała był seksowny.
-To jest Louis-Wskazał na chłopaka.
   Hmm, może jednak przyjmę tą propozycję z oprowadzeniem? Jakbym wiedziała, że będzie to taki sek-siak to bym nawet się nie kłóciła. Patrzyłam się na niego. Kogoś mi przypominał. Po chwili skapnęłam się, że to Louis Tomlinson. O kurwa.

 Nelly.


    Nie wiem jak mnie znalazł, ale dziękuje Bogu, że przyszedł. Nie chce mu zniszczyć kariery, ale nie mogę wytrzymać dnia bez niego, a co dopiero życia. Siedziałam nadal wtulona w niego. Byłam ciekawa dlaczego Perrie się tak ubrała i się zachowywała. To jej sprawa, później mi wyjaśni. Przecież ona zawsze ma te swoje dziwne strony, o których nie wiem. Siedziałam tak, gdy nagle zrobiłam się głodna. Kurde, ja głodna?  Chyba te tabletki na przyspieszenie apetytu działają. Odkleiłam się niechętnie od Harrego.
-Chyba pójdę do sklepu. Idziesz ze mną, czy chcesz zostać?-spytałam rozciągając się.
-Oczywiście, że idę. Nie mogę cie puścić samą, jeszcze mi uciekniesz i co wtedy będzie?-odpowiedział tak zwanym pytaniem na pytanie.  
-Nie ucieknę, nie mam na to sił-ziewnęłam. Nie dosyć, że jestem głodna co na prawdę mnie zdziwiło, to jeszcze śpiąca.  
-No ja mam nadzieje-szepnął mi do ucha tuląc mnie. Miałam ochotę zasnąć w jego ramionach. Nie wiem dlaczego, ale ciesze się, że uległam. Skąd niby mam wiedzieć, że zniszczę mu życie? Kocham go i z tego co wiem to on też coś do mnie czuje. Czemu niby miałabym nie zaryzykować? Nawet teraz nie wierze, że jesteśmy razem. Jak chce być ze mną to powinnam się raczej cieszyć, a nie zamartwiać.
    Ubrałam buty i wzięłam swoją torebkę, w której znajdował się mój telefon i portfel.Oczywiście w niej nie zabraknie moich słuchawek i tabletek, które muszę brać bo jestem za 'chuda'. Ught, czemu wychowawca nie da mi spokoju? Wyszliśmy z domu dziecka. Harry złączył nasze dłonie, a ja nie mogłam uwierzyć, że jest tak blisko. Z jego twarzy nie znikał wielki uśmiech, wyglądał trochę jakby był dumy, że chodzi ze mną. Przynajmniej ja tak uważam i to jest moje małe zdanie.
    Ludzie ciągle na nas się patrzyli, ale starałam się ich ignorować. Nie miałam ochoty na przejmowaniem się innymi. Chciałam nacieszyć się tą chwilą...Nacieszyć się nim.
    Już po paru minutach drogi wchodziliśmy do supermarketu. Nie przeszkadzała nam jakoś specjalnie cisza pomiędzy nami.
-To co chcesz, abym ci kupił?-nie będzie nikt za mnie kupował.
-Kochany, jak chcesz coś kupić to kup to sobie. Ja płacę sama za siebie.-Rozejrzałam się powoli po pomieszczeniu.
-Myślisz, że ja ci na to pozwolę? Ja płacę.-Powiedział uradowany.
-Mylisz się.-Uśmiechnęłam się blado. Odczepiłam się od chłopaka i poszłam w jakiś dział. Jak się później okazało był to dział przeznaczony na słodycze. Myślałam, że chłopak poszedł gdzieś, ale ciągle szedł za mną. -Nie zapłacisz za mnie.-Upomniałam. Patrzył się na mnie dziwnie, ale zaczął przeglądać jakieś paczki nieopodal mnie.
  Wzięłam z górnej półki jakieś żelki i wkurzyłam się. Czemu w słodyczach nie ma czegoś mało Kalorycznego? -Kurwa.-Wyszeptałam, ale chyba chłopak to usłyszał.
-Co jest? Coś się stało?-obrócił się w moją stronę.
-Tak! Nie ma tutaj niczego mało kalorycznego. No ludzie hello ja nie chce przytyć.-Zrezygnowana odstawiłam paczkę na swoje poprzednie miejsce. Nie wiem dlaczego, ale waga jest dla mnie wyjątkowo ważna. Ważę aż 40 kilogramów! To jest za dużo. Powinnam chyba się zapisać na jakąś siłownie bo nie mogłabym wtedy z niej zrezygnować tak szybko.
-Ty?-zdziwił się.-Jesteś za chuda. Chyba, że powiedziałaś, że muszę więcej przytyć?-spytał i zaczął się śmiać.
-I z czego się śmiejesz? Dobrze powiedziała. Jestem za gruba.-Powiedziałam, a on natychmiast przestał się śmiać.
-Nie. Musisz przytyć. Chcesz mieć problemy ze zdrowiem i łykać jakieś tabletki na przywrócenie apetytu?-chciałam mu jakoś odpyskować, ale nie potrafiłam. Jego oczy były takie śliczne...
-Często o nich zapominam.-Przyznałam nie odrywając od niego wzroku.
-Musisz jeść, zrozum. Nie chce, aby cokolwiek ci się stało. Nie chce, abyś cierpiała.-Wyszeptał w moja stronę. Przytuliłam się do niego.
-Cierpię cały czas, dlatego muszę schudnąć.-Powiedziałam prawie płaczliwie.
-Nelly, jesteś za chuda. Nie martw się, ja się za ciebie wezmę.-Odszedł kawałek i wziął paczkę czipsów i jakieś chrupki. Gdy wrzucił paczki do koszyka wziął jeszcze żelki i czekoladę po czym poszedł do innego działu. Okazało się, że bym to dział z napojami.
-Robisz jakąś imprezę, czy co?-zapytałam zdziwiona jego zachowaniem.
-Mówiłem, że się za ciebie wezmę, kochanie.-Pocałował mnie w czoło.
-Haha, chyba żartujesz.-Powiedziałam przez śmiech, ale jego mina była za poważna na żarty. Od razu się uspokoiłam.-Jak chcesz mnie nabrać to ci się udało.-Dodałam trochę przestraszona.
-Ja nie żartuje.-Jego powaga prowadziła mnie do ataku serca. On chyba na serio chce, abym ja to wszystko zjadła, albo chociaż połowę.-Wolisz pepsi czy jakiś napój?-spytał po chwili ciszy.
Otworzyłam usta i miałam już coś powiedzieć, ale je zamknęłam i odwracając się tyłem do chłopaka poszłam do innego miejsca. Zatrzymałam się przy dziale z książkami i skupiona czytałam zapowiedzi. Chciałabym jak najszybciej stąd uciec, ale nie mogłam tego zrobić Harry'emu. Ught. Po co ja się w ogóle go pytałam o to, czy chce iść?
  Przeglądałam wszystkie ciekawe tytuły i autorów dopóki z mojego skupienia nie wyrwał mnie Harry, który złapał mnie w talii i kładąc głowę na moim ramieniu przyglądał się co ja robię.
-Lubisz czytać?-spytał po chwili ciszy.
-Kocham.-Szepnęłam nadal skupiona nad fabułą. Z jednej strony chciałam sobie kupić jakieś romansidło z wampirami, czy pełen akcji horror. Jęknęłam.-Lepiej kupić Bezsenność, czy pocałunek o północy?
-Jak chcesz mogę ci kupić oby dwie.-Nadal nie zmieniał swojej pozycji.
-Już powiedziałam, że ja za siebie płacę.-Przypomniałam mu.
-Skarbie nie kłóć się ze mną, ja płacę i koniec kropka.-Wyszeptał całując mnie w szyję. Nie wiedzieć czemu, ale uległam i się zgodziłam.

1 komentarz:

  1. OMG *.*To jest takie WCIĄGAJĄCE!!! Czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń