niedziela, 4 października 2015

Epilog.

   Siedziałam w altance przypominając sobie to, jak poznałam Harry'ego. Nigdy nie sądziłam, że mój chłopak, będzie moim idolem. Uśmiecham się mimowolnie na te pierwsze spotkanie. Nie miałam pojecie, że jedna rzecz może tak zmienić moje życie.
  Aktualnie jestem żoną Harry'ego i mamy już dwójkę dzieci-Lilo oraz Hannel. Nigdy nie potrafiłam uwierzyć, że to się dzieje na prawdę, czuję się jakbym cały czas śniła.

 
  Krótki bo krótki, ale dziękuje za to, że kiedyś ktoś to czytał! No to już koniec... Żegnajcie!

Rozdział 8


Nelly.

-Nelly obudź się-usłyszałam jakiś łagodny, męski głos. Po chwili moje powieki unosiły się ku górze.
  Ujrzałam twarzy Harry'ego, która była tylko parę centymetrów od mojej.. Na początku myślałam, że to wszystko to tylko piękny sen, ale powoli zaczęłam sobie przypominać wczorajszy dzień.-Kochanie, co chcesz na śniadanie-obiad? -dodał po chwili.
-Która jest godziny?-wyszeptałam nadal śpiąca.
-Prawie siedemnasta. Za półtorej godziny mamy koncert i nie zdążysz się naszykować.-Zdziwiona spojrzałam na niego.
-Ja nie idę.-Obróciłam się na drugi bok.
-Nelly.-Powiedział błagalnie. Ponownie wróciłam na poprzednią pozycję. Nie ruszył się nawet o milimetr.
-Hm?-złapałam delikatnie jego twarz w swoje dłonie.
-Ja nie wytrzymam tak długo bez ciebie. Po za tym słyszałem coś, że chciałaś jechać na ten koncert. -Pokiwałam lekko głową na zgodę.
-Ale to było zanim cię poznałam, później nie za bardzo chciałam.-Stwierdziłam.
-Dlaczego?-Spytał nie odrywając ode mnie wzroku. Westchnęłam.
-Harry. Ty jesteś sławny, a ja jestem normalną dziewczyną i to jeszcze w dodatku z domu dziecka. W ogóle nie powinnam się do ciebie zbliżać, a co dopiero przychodzić na twój koncert gdzie ktoś mógłby chociaż mnie zobaczyć. Sam zobacz, zasługujesz na kogoś lepszego.-Powiedziałam zgodnie z prawdą.
-A co jeśli mam ochotę wykrzyczeć całemu światu jak bardzo cię kocham? Powstrzymasz mnie? Skarbie.-Przybliżył swoją twarz do mojej, a moje serce przez chwilę przestało bić.-Jesteś najlepszym co mnie od losu spotkało i nie wyobrażam już sobie życia baz ciebie. Dziwne, ale taka już jest prawda.-Przymknęłam swoje powieki gdy tylko poczułam jego usta na moich.
   Po półtorej godzinie staliśmy przed wjazdem do areny. Bałam się i to strasznie, ale w końcu raz się żyje, nieprawdaż?
-Chłopaki! Chciałbym wam kogoś przedstawić, to moja dziewczyna Nelly!-wykrzyczał Harry wchodząc w jakieś drzwi, a ja po chwili zdałam sobie sprawę, że to jest ich pokój i właśnie wszyscy byli w majtkach. Zasłoniłam oczy i odwróciłam się tyłem do nich przywierając jednocześnie do torsu chłopaka. Słyszałam tylko śmiechy jego przyjaciół, ale  nie chciałam się odwracać, pomimo, że pokusa była wielka.
-Nie wstydź się nas.-Usłyszałam ochrypnięty głos, ale nadal nie miałam ochoty się ruszyć.

     Harry poszedł już na scenę, a ja stałam za kulisami czekając, aż wyjdzie mój książę. Po chwili wyszedł, a za nim skakali chłopacy i zaczęli śpiewać pierwsze słowa piosenki ''What makes you beautiful''. Uśmiechnęłam się mimowolnie.


Dobra, nie za dobrze zaczęłam no ale mi się nie opłaca ciągnąć tego dalej, gdyż jest to one shot, a po za tym bardzo dawno nie pisałam na niego więc i nie ma czytelników.Napiszę zaraz epilog i wiem, że nikt tego i tak nie przeczyta, to dziękuje za wszystko. 

piątek, 31 lipca 2015

Informacja!

Jeżeli ktokolwiek to czytał i czeka na kontynuacje to niech napiszę mi komentarz pod tym postem. Mam w planach wrócenie do tego opowiadania, gdzieś we wrześniu, lub  w październiku! Od razu informuję też, że gdy będzie ktoś chciał to czytać to poprawiam błędy i zacznę powoli to przerabiać, aby było lepiej! 
   Pozdrawiam, chovialattexx 

czwartek, 20 marca 2014

Zawieszam.

Przepraszam,ale nie dam rady prowadzić dalej tego bloga...Może jeszcze pojawią się jakieś rozdziały, ale w tym momencie nie dam rady pisać...Sami widzieliście że mało dodaje teraz...też nie ma komentarzy...
Przepraszam i zapraszam na mojego bloga. http://impossiblestoryglowofangels.blogspot.com/ Mam nadzieje że tam będziecie komentować. kocham was i żegnam.Może jeszcze powrócę ;)

sobota, 1 marca 2014

Rozdział 7 'raz się żyje, prawda?'


Harry.

   Udało mi się namówić dziewczynę i to ja płaciłem za zakupy. Szczerze, może trochę przeginam z ilością tego, ale trudno. Spakowałem wszystkie rzeczy do foliowej torebki, a dziewczyna swoje książki do swojej torby. Gdy wyszliśmy ze sklepu ponownie złączyłem nasze dłonie. Nadal nie potrafię uwierzyć, że jestem z nią. To wszystko wydaje się takie piękne.
   Po kilkunastu minutach drogi weszliśmy do jej domu. Kiedy w końcu byliśmy w jej pokoju położyłem reklamówkę z jedzeniem na jej biurku.
-Dziękuje.-Powiedziała słodko i kiedy tylko poczułem jej wargi na swoich, od razu oddałem pocałunek.
-Chyba będę musiał częściej ci coś kupować.-Zaśmiałem i po raz kolejny zatopiłem się w jej ustach.
  Gdy się tylko oderwaliśmy otworzyłem reklamówkę i wyciągnąłem z niej bułkę słodką.
-Najpierw coś pożywnego.-Uśmiechnąłem się i usiadłem na fotelu obok biurka podając jej kanapkę. Dziewczyna przewróciła oczami, a ja korzystałem z okazji i łapiąc ją w tali przyciągnąłem do siebie tak, że siedziała mi na kolanach. Wtuliłem się jej ciało i położyłem głowę na jej ramieniu.-Smacznego.-Pocałowałem ją w policzek.
-Dziękuje.-Powiedziała po chwili i zaczęła jeść.
   Po paru minutach stwierdziliśmy, że położymy się na łóżku i pogadamy. Byłem z siebie dumny, że wpadłem na coś takiego. Czułem się wspaniale, gdy czułem jej dotyk na mojej skórze. To jest po prostu nie do opisania.
-Od dawna mieszkasz tutaj?-spytałem obejmując ją ramieniem na co ona położyła swoją głowę na moim torsie.
-Od urodzenia.-Wyszeptała.
-Dlaczego uważasz, że jesteś za gruba?
-Chyba mam jakąś obsesje na punkcje wagi.-Cały czas szeptała.-Mogę teraz ja cię o coś zapytać?-dodała.
-Oczywiście, skarbie.-Zgodziłem się.
-Czemu po prostu o mnie nie zapomniałeś?
-Bo cię kocham.-Odpowiedziałem i pocałowałem ją w czubek głowy.-Śpiąca jesteś?
-Trochę.
-To może ja już pójdę, a ty się wyśpij.-Zaproponowałem chociaż w głębi serca nie chciałem się z nią żegnać.
-Zostań, proszę.-Wyszeptała.
-Dobranoc.
-Dobranoc, Harry.

Perrie.

  Ten nowy zaczyna mnie wkurzać. Wiem, że to jest dziwne, gdyż jest to jeden z moich idoli, ale po prostu mam go powoli dość. Cisza ciążąca w powietrzy jest strasznie denerwująca.
-Dobrze, wiesz już co masz robić. Spotkania są w poniedziałki o siedemnastej. -Powiedziałam i już miałam wyjść, ale zatrzymał mnie jego głos. Brzmiał tak samo seksownie co na wywiadach.
-Nie wiem jednego.-Uśmiechnął się, a ja spojrzałam się na niego pytająco.-Czy umówiłabyś się ze mną?-dodał, a mnie wmurowało. Nie dawno co siedziałam z Zayn'em w kawiarni, a teraz Louis pyta się mnie, czy się z nim spotkam.
-Kusząca propozycja, ale nie.-Nie schodziłam z normalnego tonu.
-Zgódź się, proszę.
-Dobra. Jest jeden warunek... Nikt ma się o tym nie dowiedzieć, okay?-spojrzałam się na niego znacząco. Nie wiem, czy mogłabym tak ryzykować. Jutro idę na ich koncert i raczej niezbyt miło byłoby spotkać z Zayn'em i Louis'em w jednym miejscu. W ogóle nie wiem, czy to jest dobre rozwiązanie.
-Okay.-Zgodził się. Wyszłam z pomieszczenia i długo nie musiałam czekać, aż chłopak złączy nasze dłonie. Zdziwiona spojrzałam się w jego stronę, a on tylko się uśmiechnął.
   Szliśmy jakąś drogą w nieznanym mi kierunku, trzymając się za ręce. Dziwnie się czułam, ale też dobrze. Po prostu starałam się go ignorować, jak tylko mogłam. Po chwili weszliśmy w jakąś polanę, o której nigdy w życiu nie słyszałam. Było tutaj po prostu cudownie. Ciekawiło mnie dlaczego chłopak, akurat mnie tu przyprowadził.
-Mogę zadać ci pytanie?-spytałam, gdy usiedliśmy przy wodospadzie.
-Mhm, a to nie jest już pytanie?
-Chciałam mieć maniery.-Odparłam niewzruszona i przyglądałam się jak woda spływa z wielkiej góry. Nie wiedziałam, że w tym mieście jest coś takiego pięknego.
-Więc: O co takiego chciałaś mnie zapytać?-kątem oka zauważyłam, że chłopak zaczął się mi przyglądać.
-Na wywiadach i w gazetach wyglądasz na miłego chłopczyka, który boi się wychodzić po za szeregi swojej granicy. Co cię skłoniło do tego, aby przyłączyć się do ulicznej bandy?-odwróciłam wzrok, by spojrzeć w pełni jego reakcje.
-Jak to ujęłaś wyglądam na kogoś ''kto boi się wychodzić po za szeregi swojej granicy.''. Prawda jest taka, że jestem osobą, która lubi właśnie poznawać wiele różnych rzeczy, a dołączenie do ulicznej bandy daje mi bardzo dużo możliwości. Wprawdzie jak media się o tym dowiedzą, będę miał przekichane, ale w końcu raz się żyje, prawda?-uśmiechnął się uroczo.
-Jestem na prawdę pod wrażeniem panie Tomlinson.- Próbowałam wyglądać na osobę, która jest na prawdę zainteresowana tym tematem.
-Słyszałaś jakąś z naszych piosenek, czy tylko wywiady?-zaśmiał  się. Najbardziej się tego obawiałam. Nikt z mojej ulicznej ekipy nie wie, że jestem ich fanką i nie wiem jakby zareagowali na tą informacje. Ale w sumie, czasami trzeba mówić prawdę.
-Jestem waszą fanką.-Patrzyłam się przed siebie, aby tylko nie spojrzeć w jego stronę.
-N-na prawdę?-zbiłam go z tropu, bo się wahał nad tym co chciał mi powiedzieć. Przynajmniej tak to zauważyłam.
-Tak.-Uśmiechnęłam się na wspomnienia z pierwszych chwil bycia ''directioner''.
-A kto jest twoim ulubieńcem?-spytał po chwili. Parę minut się zastanawiałam nad odpowiedzią.
-Chyba Zayn. Nie wiem.-W końcu dałam mu tak upragnioną odpowiedź.
-Aha.

Zayn.
     
        Ciekawiło mnie to czemu Perrie tak szybko uciekła? Lecz za bardzo nie wnikałem w te tematy.
-To nie twoja sprawa Malik-powiedziałem do siebie i rzuciłem się na łóżko. Przez Louis'a nie mieliśmy dzisiaj prób bo miał 'ważną' sprawę. Może i to lepiej, no ale nie za bardzo miałem ochotę zawieść swoich fanów. Wziąłem swój telefon i zacząłem grać w jakąś badziewną grę. Co ja ze sobą robię? Żeby w tym wieku grać w jakieś gry.Odłożyłem telefon i włączyłem telewizor. Szukałem czegoś ciekawego. W końcu zostawiłem na 'nieodebrane połączenie'. Film bym tak nudy, że po chwili zasnąłem. 
-Stary obudź się!-usłyszałem jakieś krzyki, które wybudziły mnie ze snu. 
-Co jest?-powiedziałem zakrywając się kołdrą. Nie chciało mi się wstać. Byłem tak śpiący, że trudno było mi otworzyć swoje powieki. 
-Kurwa! Wstawaj! Zaraz mamy koncert!-ponownie usłyszałem krzyki przez, które szybko 'obudziłem się ze snu' tak można, to tak powiedzieć
-Że co?! Czemu mnie nie budziliście?!-szybko podniosłem się na nogi.
-No nie, a co niby od godziny robię? A no tak stoję i gadam do ściany-powiedział sarkastycznie. Jest jedna rzecz, w której nienawidzę Liama. Jaka? Może taka, że jeśli chodzi o karierę to potrafi zrobić taką awanturę. 
-Dobra idź, ja zaraz zejdę.-Warknąłem, a on wyszedł. Szybko wziąłem się ogarnąłem i również wyszedłem z pokoju. Poszedłem do korytarza, gdzie znajdowali się już wszyscy. Prawie wszyscy.
-Gdzie jest Harry?-zapytałem zdziwiony.
-Napisał nam, że dojdzie później. Dajmy mu trochę czasu nie chce powtórek z ostatniej próby.-Zauważył Louis.
-Dobra chodźmy.-Wyszeptałem bardziej sam do siebie. 

zwiastun.

Właśnie pojawił się zwiastun, który znajduje się w zakładce 'Zwiastun' mam nadzieje że wam się spodoba :)

czwartek, 20 lutego 2014

Rozdział 6 'Nie martw się, ja się za ciebie wezmę.'

 -Siema mała-usłyszałam męski głos za mną. Wiedziałam, że mówi to do mnie, gdyż jestem tu jedyną dziewczyną.
-Mała to jest twoja pała-odszczekałam się Danielowi. Skąd ja to wiem? Po pierwsze znam go od dawna, a po drugie on na mnie leci. Nie raz już mi to mówił, ale ja za każdym razem dawałam mu kosza i miałam z tego wielką frajdę. Nie wiem czemu on w ogóle należy do tej gruby. Przecież on nawet  nie umie normalnie trzymać broń. Jedyne co potrafi to powiedzieć parę słówek z internetu.
-Hmm. Ciekawe, chcesz się przekonać?-mrugnął i przybliżył się. Nie chciałam być gorsza i po chwili zarobił w brzuch od małej dziewczynki z domu dziecka. Oh, jak ja uwielbiam się na nim wyżywać. Lecz tą 'fajną' chwile przerwał Tony.
-Takie zabawy po spotkaniach.-Upomniał w naszą stronę.-Mamy nowego, którego z miłą chęcią Perrie przyjmie i opowie co trzeba robić, nieprawdaż?-jak tylko usłyszałam, że ja mam kogoś uczyć naszego 'regulaminu', zaczęłam się dusić. Boshe...Może mam jeszcze kogoś niańczyć?
-A co ja niby jestem? Niańka? haha, śmieszny jesteś-syknęłam sarkastycznie, a on tylko zmroził mnie wzrokiem.
-Tak, a po co niby tu jesteś?-chciałam mu przywalić i prawie mi się udało, ale powstrzymał mnie Daniel.
-Yhy.-Tylko to zdążyłam z siebie wydobyć bo po chwili koło Tony'ego stał wysoki brunet o pięknych niebieskich oczach. Ubrany był w ciasną czarną skórzaną kurtkę, spodnie podobnego koloru co kurtka, a pod nią było widać szary T-shirt. Gdzieniegdzie było widać tatuaże, nie będę kłamała był seksowny.
-To jest Louis-Wskazał na chłopaka.
   Hmm, może jednak przyjmę tą propozycję z oprowadzeniem? Jakbym wiedziała, że będzie to taki sek-siak to bym nawet się nie kłóciła. Patrzyłam się na niego. Kogoś mi przypominał. Po chwili skapnęłam się, że to Louis Tomlinson. O kurwa.

 Nelly.


    Nie wiem jak mnie znalazł, ale dziękuje Bogu, że przyszedł. Nie chce mu zniszczyć kariery, ale nie mogę wytrzymać dnia bez niego, a co dopiero życia. Siedziałam nadal wtulona w niego. Byłam ciekawa dlaczego Perrie się tak ubrała i się zachowywała. To jej sprawa, później mi wyjaśni. Przecież ona zawsze ma te swoje dziwne strony, o których nie wiem. Siedziałam tak, gdy nagle zrobiłam się głodna. Kurde, ja głodna?  Chyba te tabletki na przyspieszenie apetytu działają. Odkleiłam się niechętnie od Harrego.
-Chyba pójdę do sklepu. Idziesz ze mną, czy chcesz zostać?-spytałam rozciągając się.
-Oczywiście, że idę. Nie mogę cie puścić samą, jeszcze mi uciekniesz i co wtedy będzie?-odpowiedział tak zwanym pytaniem na pytanie.  
-Nie ucieknę, nie mam na to sił-ziewnęłam. Nie dosyć, że jestem głodna co na prawdę mnie zdziwiło, to jeszcze śpiąca.  
-No ja mam nadzieje-szepnął mi do ucha tuląc mnie. Miałam ochotę zasnąć w jego ramionach. Nie wiem dlaczego, ale ciesze się, że uległam. Skąd niby mam wiedzieć, że zniszczę mu życie? Kocham go i z tego co wiem to on też coś do mnie czuje. Czemu niby miałabym nie zaryzykować? Nawet teraz nie wierze, że jesteśmy razem. Jak chce być ze mną to powinnam się raczej cieszyć, a nie zamartwiać.
    Ubrałam buty i wzięłam swoją torebkę, w której znajdował się mój telefon i portfel.Oczywiście w niej nie zabraknie moich słuchawek i tabletek, które muszę brać bo jestem za 'chuda'. Ught, czemu wychowawca nie da mi spokoju? Wyszliśmy z domu dziecka. Harry złączył nasze dłonie, a ja nie mogłam uwierzyć, że jest tak blisko. Z jego twarzy nie znikał wielki uśmiech, wyglądał trochę jakby był dumy, że chodzi ze mną. Przynajmniej ja tak uważam i to jest moje małe zdanie.
    Ludzie ciągle na nas się patrzyli, ale starałam się ich ignorować. Nie miałam ochoty na przejmowaniem się innymi. Chciałam nacieszyć się tą chwilą...Nacieszyć się nim.
    Już po paru minutach drogi wchodziliśmy do supermarketu. Nie przeszkadzała nam jakoś specjalnie cisza pomiędzy nami.
-To co chcesz, abym ci kupił?-nie będzie nikt za mnie kupował.
-Kochany, jak chcesz coś kupić to kup to sobie. Ja płacę sama za siebie.-Rozejrzałam się powoli po pomieszczeniu.
-Myślisz, że ja ci na to pozwolę? Ja płacę.-Powiedział uradowany.
-Mylisz się.-Uśmiechnęłam się blado. Odczepiłam się od chłopaka i poszłam w jakiś dział. Jak się później okazało był to dział przeznaczony na słodycze. Myślałam, że chłopak poszedł gdzieś, ale ciągle szedł za mną. -Nie zapłacisz za mnie.-Upomniałam. Patrzył się na mnie dziwnie, ale zaczął przeglądać jakieś paczki nieopodal mnie.
  Wzięłam z górnej półki jakieś żelki i wkurzyłam się. Czemu w słodyczach nie ma czegoś mało Kalorycznego? -Kurwa.-Wyszeptałam, ale chyba chłopak to usłyszał.
-Co jest? Coś się stało?-obrócił się w moją stronę.
-Tak! Nie ma tutaj niczego mało kalorycznego. No ludzie hello ja nie chce przytyć.-Zrezygnowana odstawiłam paczkę na swoje poprzednie miejsce. Nie wiem dlaczego, ale waga jest dla mnie wyjątkowo ważna. Ważę aż 40 kilogramów! To jest za dużo. Powinnam chyba się zapisać na jakąś siłownie bo nie mogłabym wtedy z niej zrezygnować tak szybko.
-Ty?-zdziwił się.-Jesteś za chuda. Chyba, że powiedziałaś, że muszę więcej przytyć?-spytał i zaczął się śmiać.
-I z czego się śmiejesz? Dobrze powiedziała. Jestem za gruba.-Powiedziałam, a on natychmiast przestał się śmiać.
-Nie. Musisz przytyć. Chcesz mieć problemy ze zdrowiem i łykać jakieś tabletki na przywrócenie apetytu?-chciałam mu jakoś odpyskować, ale nie potrafiłam. Jego oczy były takie śliczne...
-Często o nich zapominam.-Przyznałam nie odrywając od niego wzroku.
-Musisz jeść, zrozum. Nie chce, aby cokolwiek ci się stało. Nie chce, abyś cierpiała.-Wyszeptał w moja stronę. Przytuliłam się do niego.
-Cierpię cały czas, dlatego muszę schudnąć.-Powiedziałam prawie płaczliwie.
-Nelly, jesteś za chuda. Nie martw się, ja się za ciebie wezmę.-Odszedł kawałek i wziął paczkę czipsów i jakieś chrupki. Gdy wrzucił paczki do koszyka wziął jeszcze żelki i czekoladę po czym poszedł do innego działu. Okazało się, że bym to dział z napojami.
-Robisz jakąś imprezę, czy co?-zapytałam zdziwiona jego zachowaniem.
-Mówiłem, że się za ciebie wezmę, kochanie.-Pocałował mnie w czoło.
-Haha, chyba żartujesz.-Powiedziałam przez śmiech, ale jego mina była za poważna na żarty. Od razu się uspokoiłam.-Jak chcesz mnie nabrać to ci się udało.-Dodałam trochę przestraszona.
-Ja nie żartuje.-Jego powaga prowadziła mnie do ataku serca. On chyba na serio chce, abym ja to wszystko zjadła, albo chociaż połowę.-Wolisz pepsi czy jakiś napój?-spytał po chwili ciszy.
Otworzyłam usta i miałam już coś powiedzieć, ale je zamknęłam i odwracając się tyłem do chłopaka poszłam do innego miejsca. Zatrzymałam się przy dziale z książkami i skupiona czytałam zapowiedzi. Chciałabym jak najszybciej stąd uciec, ale nie mogłam tego zrobić Harry'emu. Ught. Po co ja się w ogóle go pytałam o to, czy chce iść?
  Przeglądałam wszystkie ciekawe tytuły i autorów dopóki z mojego skupienia nie wyrwał mnie Harry, który złapał mnie w talii i kładąc głowę na moim ramieniu przyglądał się co ja robię.
-Lubisz czytać?-spytał po chwili ciszy.
-Kocham.-Szepnęłam nadal skupiona nad fabułą. Z jednej strony chciałam sobie kupić jakieś romansidło z wampirami, czy pełen akcji horror. Jęknęłam.-Lepiej kupić Bezsenność, czy pocałunek o północy?
-Jak chcesz mogę ci kupić oby dwie.-Nadal nie zmieniał swojej pozycji.
-Już powiedziałam, że ja za siebie płacę.-Przypomniałam mu.
-Skarbie nie kłóć się ze mną, ja płacę i koniec kropka.-Wyszeptał całując mnie w szyję. Nie wiedzieć czemu, ale uległam i się zgodziłam.