środa, 12 lutego 2014

Prologue. ♥

    Dzień zapowiadał się na pozór dobrze. Powolnymi krokami kończyła się szkoła, a zaczynały wakacje. Niechętnie podniosłam się z miękkiego łóżka i zaczęłam się kierować w stronę szafy. Wyciągnęłam z niej ciuchy, a gdy byłam już pewna, że wszystko zabrałam poszłam powolnie do łazienki. Ubrałam się w wybrane rzeczy i rozczesałam włosy. Zostawiłam je rozpuszczone, umyłam zęby i zrobiłam lekki makijaż. Po tym wszystkim wróciłam do swojego pokoju. Spakowałam potrzebne książki do plecaka. Bez śniadania zaczęłam podążać w kierunku szkoły. Po piętnastu minutach znajdowałam się pod wielkim budynkiem. Jak zwykle jestem tu o wiele za wcześnie. Lekcje zaczynają się dopiero za godzinę.
    Usiadłam na parapecie. Włożyłam słuchawki do uszy i włączyłam piosenki z nowego albumu mojego ulubionego zespołu.-One Direction, Midnight Memories. Wtopiłam się w piękny krajobraz parku, który znajdował się przy szkole. Widziałam jak dzieci słodko się bawiły ze swoimi rodzicami. Kochające się pary, które nie mogą wytrzymać bez siebie nawet króciutkiej chwilki. Chciałabym wiedzieć jak to jest mieć rodziców, bądź chłopaka.
-You and I...We don't wanna be like them-właśnie leciała solówka Harrego...Dołączyłam się do niego...
We can't make it 'till the end...
Nothing can come between..
You and I 
not even the gods above 
can seperate the two of us
No, nothing can come between 
You and I...
Oh, you and I.

    Kocham tą piosenkę...Chyba jak każda Directioneka. Z tych myśli wybudził mnie dzwonek na lekcje. Boże już?! Poszłam  pod sale gdzie ma się odbywać pierwsza lekcja, czyli historia. Czekaliśmy na nauczyciela, który po chwili przyszedł i kazał nam wejść do sali...
-Zajmijcie proszę miejsca. Ja muszę jeszcze na chwilkę wyjść i załatwić pewną rzecz.-powiedział nauczyciel wychodząc, do któregoś z rodziców.
-Haha. Kochana Dajrekszonerka nie ma przyjaciela żeby pogadać? Biedna może kupie ci miśka żebyś mogła się do niego poprzytulać-powiedziała żenująco głupio Amy, a każdy zaczął się z tej uwagi śmiać. Nie wiedziałam jak w ogóle można było się kolegować z takim plastikiem. Mam bardzo dużą tolerancje, ale to już przesada. Kto normalny zakłada na siebie pięć warstw tapety i uważa się za piękną? Przecież to jest chore. Już nie wspomnę o chodzeniu z taką osobą, ble...
-Uważaj słodziutka bo jeszcze jakaś zmarszczka z pod tej tapety ci wyjdzie-odszczekałam się jej i włożyłam słuchawki w uszy. Dziękowałam sobie w duszy, że zdecydowałam się zostawić rozpuszczone włosy. Było mi na rękę, gdy nauczyciel wrócił, a ja mogłam słuchać muzyki.
    Lekcje się skończyły. Przynajmniej ostatnimi zajęciami miło zakończyłam dzień w szkole. Graliśmy w piłkę nożną na W-fie. Nie jestem jakoś utalentowana sportowo, ani nie ciągnie mnie do grania w jakiekolwiek sporty, lecz piłka nożna to jedyne zajęcie, które w mały sposób uwielbiam. Taka jakby pasja, która daje mi chwilę zapomnienia.
   Przebrałam się w swoje normalne ciuchy i wyszłam ze szkoły. Po drodze weszłam jeszcze do jakiegoś sklepu spożywczego i kupiłam bułkę słodką. Jak mój wychowawca dowiedziałby się, że znowu poszłam do szkoły bez śniadania przez cały tydzień prawiłby mi morały o zdrowym odżywianiu.

    'Musisz jeść regularnie przynajmniej trzy większe posiłki dziennie. Jesteś za chuda, a twój organizm jeszcze się do końca nie ukształcił. Chcesz mieć problemy ze zdrowiem?'

    Cały czas jak to mówi chce mi się śmiać. Nigdy nie uważałam siebie za osobę, która w którymkolwiek miejscu była wystarczająco chuda. Dla siebie jestem za gruba, a nie mogę nic z tym zrobić. Zawsze gdy próbowałam zacząć jakąś dietę musiałam kontaktować się z wychowawcą i kucharkami. Po kilku próbach zrezygnowałam z tego. Chodziłam nawet na dłuższe spacery i starałam się biegać, ale też nauka mi na to nie pozwalała.
    Po paru minutach byłam już przed domem dziecka, w którym muszę mieszkać. Rodzicie porzucili mnie parę dni po narodzinach. Za dwa tygodnie minie już osiemnaście lat w tym miejscu. Zapewne będę siedzieć u siebie w pokoju, lub Perrie mnie gdzieś wyciągnie. Musze być przygotowana na to, że spędzę urodziny w samotności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz